Izrael przygotowuje się na wypadek ataków odwetowych ze strony Iraku, gdyby Amerykanie i Brytyjczycy rozpoczęli inwazję. Izraelski minister obrony Szhaul Mofaz spotkał się dziś w Tel Awiwie z 200 burmistrzami izraelskich miast i przewodniczącymi władz lokalnych, aby omówić przygotowania na wypadek wojny z Irakiem.

Spotkanie odbyło się w siedzibie Sztabu Generalnego w centrum Tel Awiwu. Według Mofaza Amerykanie nie zaatakują Iraku w ten weekend, lecz na przełomie lutego i marca.

Wiadomo już, że władze wojskowe nie wykluczają ewakuacji około 45 tysięcy ludzi z Tel Awiwu do Jerozolimy. Chodzi przede wszystkim o osoby starsze, bo wszyscy inni mogą po prostu sami wyjechać.

Nieoficjalnie wiadomo, że wojsko zarzuca burmistrzom, a także mediom, że niepotrzebnie sieją panikę, bo Irak tym razem nie zaryzykuje żadnych ataków na Izrael, jak to było w czasie wojny w Zatoce Perskiej w 1991 roku.

Mimo tych zapewnień zwykli Izraelczycy przygotowują się na wypadek irackiego ataku. Jak takie przygotowania wyglądają? O tym korespondent RMF w Tel Awiwie, Eli Barbur. Posłuchaj:

18:25