Wrocławianie przywołali jedną z najsłynniejszych scen polskiego kina. Zapalili kieliszki tak samo jak zrobił to Zbigniew Cybulski w "Popiele i diamencie" Andrzeja Wajdy. Po roli Maćka Chełmickiego narodził się mit charyzmatycznego aktora. W niedzielę przypada 45. rocznica śmierci Cybulskiego.

To był taki pierwszy macho polski, jeżeli chodzi o facetów. Chłopaki stylizowali się na jego wzór. Ja nie jestem do niego podobny, ale miałem ciemne okulary. Był pierwszym aktorem naturalnym, miał charakter w postawie, w wyglądzie, w emocjach. Mieliśmy wspaniałego polskiego artystę, który umknął nam po torach do nieba - mówią mieszkańcy Wrocławia z którymi rozmawiała reporterka RMF FM.

Zbigniew Cybulski zginął w 1967 roku we Wrocławiu, w wieku 39 lat, kiedy próbował wskoczyć do pociągu, odjeżdżającego z peronu 3 na wrocławskim Dworcu Głównym.

W historii polskiego kina zapisał się rolami w filmach "Popiół i diament" Andrzeja Wajdy, "Do widzenia, do jutra" i "Jowita" Janusza Morgensterna, "Rękopis znaleziony w Saragossie" i "Jak być kochaną" Wojciecha Jerzego Hasa, "Salto" Tadeusza Konwickiego.

W 1953 r. ukończył studia w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej w Krakowie. W tym samym roku wyjechał do Gdańska, gdzie zaczął występować w Teatrze Wybrzeże. W 1954 r. założył w Gdańsku, razem z grupą przyjaciół, m.in. z Bogumiłem Kobielą i Jackiem Fedorowiczem, studencki teatr Bim-Bom, który działał do 1960 r.

W dorobku scenicznym Cybulski miał m.in. role w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku (np. w "Kapeluszu pełnym deszczu" M.V. Gazzo w reż. Andrzeja Wajdy, 1959) i Ateneum w Warszawie (np. w spektaklu "Dwoje na huśtawce" W. Gibsona w reż. Wajdy).

Karierę filmową rozpoczął występem w "Pokoleniu" Wajdy z 1954 r. W 1958 r. wykreował swą najsłynniejszą filmową rolę - wcielił się w postać Maćka Chełmickiego w "Popiele i diamencie" Wajdy. Za "Popiół i diament" przyznano w Wenecji nagrodę Międzynarodowej Federacji Krytyków Filmowych FIPRESCI. Grał też za granicą, wystąpił m.in. we francuskim filmie "Lalka" z 1962 roku (reż. Jacques Baratier).