Rząd nowego prounijnego premiera Mołdawii Pavla Filipa został zaprzysiężony bez rozgłosu w nocy, ze środy na czwartek. Wcześniej w Kiszyniowie tysiące ludzi protestowały przeciwko zatwierdzeniu Filipa na premiera, a grupa demonstrantów wdarła się do parlamentu.

Rząd nowego prounijnego premiera Mołdawii Pavla Filipa został zaprzysiężony bez rozgłosu w nocy, ze środy na czwartek. Wcześniej w Kiszyniowie tysiące ludzi protestowały przeciwko zatwierdzeniu Filipa na premiera, a grupa demonstrantów wdarła się do parlamentu.
Prounijny premier Mołdawii Pavel Filip /STRINGER /PAP/EPA

Uroczystość zaprzysiężenia, na którą nie wpuszczono dziennikarzy, odbyła się w nocy w rezydencji prezydenta Nicolae Timoftiego. Budynek ochraniało wielu policjantów. Mam nadzieję, że rząd, utworzony po długim okresie niestabilności politycznej, będzie mógł w zręczny i kompetentny sposób radzić sobie z trudną sytuacją Mołdawii - oświadczył Timofti.

W środę wieczorem tysiące ludzi zebrały się przed mołdawskim parlamentem w proteście przeciw zatwierdzeniu Filipa na nowego szefa rządu. Kilkunastu demonstrantów sforsowało policyjny kordon i wdarło się do budynku. Opuścili oni parlament po apelach przywódców opozycji.

Protestujący skandowali hasła "Odwołać głosowanie", "Złodzieje" oraz domagali się przyspieszonych wyborów. Według mołdawskich mediów interweniująca policja użyła gazu łzawiącego, widziano też funkcjonariuszy noszących maski przeciwgazowe.

Doszło do starć, w których według służb ratunkowych lekkie obrażenia odniosło 15 osób, w tym policjanci.

Dziesiątki ludzi wciąż dziś protestują przed budynkami rządowymi w Kiszyniowie. Prezydent Timofti w nocy apelował do obywateli, "by się uspokoili i zapobiegali przemocy, która nikomu nie służy". Także UE i USA wezwały demonstrantów do spokoju i opanowania.

Licząca ok. 3,5 mln mieszkańców Mołdawia nie miała rządu od 29 października, gdy na skutek wotum nieufności i wśród oskarżeń o korupcję upadł gabinet Valeriu Streleta.

Pavel Filip, minister ds. technologii i łączności w poprzednim gabinecie, to pierwszy z trzech kandydatów zaproponowanych przez prezydenta, który zyskał aprobatę parlamentu. Podczas głosowania w środę deputowani przegłosowali, przy bojkocie opozycji, kandydaturę Filipa oraz utworzenie nowego rządu.

Demonstranci widzą w Filipie zaufanego współpracownika wpływowego oligarchy Vlada Plahotniuca, którego oskarżają o korupcję na wielką skalę. Prezydent Timofti odmówił wcześniej desygnowania Plahotniuca na premiera. Zdaniem przeciwników Filipa będzie on tylko marionetką w rękach wpływowego sojusznika.

Protesty przeciw władzom w Mołdawii utrzymują się od wielu miesięcy z powodu odkrytej w kwietniu 2015 roku afery polegającej na wyprowadzeniu z mołdawskich banków, w niewyjaśniony do dziś sposób, ponad 1,5 mld dolarów.

Afera bankowa

Pieniądze zniknęły w listopadzie 2014 roku z państwowego banku oszczędnościowego oraz prywatnych banków Unibank i Social Bank. Z poufnego raportu firmy konsultingowej "Kroll" wynika, że pieniądze wyprowadzono za pomocą oszukańczych pożyczek i transferów. Poprzez sieć rosyjskich spółek i fikcyjnych firm z siedzibą w Wielkiej Brytanii, fundusze miały trafić do łotewskich banków.

Afera bankowa zaostrzyła kryzys gospodarczy w Mołdawii związany z rosyjskimi kontrsankcjami wobec Zachodu i konfliktem zbrojnym na wschodniej Ukrainie. Skandal osłabił też mołdawską walutę, leja, obniżając poziom życia wielu Mołdawian.


(dp)