Prezes linii British Airways nie zrezygnuje ze stanowiska. Alex Cruz nie widzi takiej potrzeby po awarii systemów informatycznych, która dotknęła dziesiątki tysięcy pasażerów na całym świecie.

Prezes linii British Airways nie zrezygnuje ze stanowiska. Alex Cruz nie widzi takiej potrzeby po awarii systemów informatycznych, która dotknęła dziesiątki tysięcy pasażerów na całym świecie.
Po trzech dniach porty lotnicze Heathrow i Gatwick wznowiły regularne rejsy /ANDY RAIN /PAP/EPA

Po trzech dniach porty lotnicze Heathrow i Gatwick wznowiły regularne rejsy. Wciąż dotknięci awarią są jednak pasażerowie korzystający z British Airways na krótkich trasach. Port lotniczy Heathrow zmuszony był odwołać dziś 13 takich rejsów.

Jak powiedział w wywiadzie dla BBC Cruz, awaria nie ma związku z cięciami kosztów, jakie wprowadził przewoźnik. Jednym z nich było przeniesienie 700 miejsc pracy do Indii. Dotyczyło to pracowników sektora informatycznego.

Powodem awarii, która dotknęła linie British Airways, był problem z zasilaniem systemów odpowiedzialnych za dokonywanie rezerwacji i nadawanie bagażu. W efekcie dziesiątki tysięcy pasażerów utknęło w portach lotniczych. Najbardziej doświadczyli tego podróżni starający się opuścić Wielką Brytanię z dwóch największych londyńskich lotnisk.

Cruz podkreślił, że nie ma dowodów na to, że linie stały się ofiarą cyberataku. Brytyjskie media ostro krytykują przewoźnika, m.in. za to, że przez dwa dni konsekwentnie odmawiał odpowiedzi na pytania dziennikarzy. Eksperci nie zostawiają na British Airways suchej nitki, podkreślając, że firma nie przygotowała planu awaryjnego na wypadek tak olbrzymiej usterki. Pracownicy zostali zobowiązani do ograniczenia swych kontaktów z mediami.

Linie lotnicze stają teraz wobec perspektywy wypłacenie olbrzymiego odszkodowania. Tylko jeden dzień przestoju może oznaczać konieczność wypłacenie pasażerom korzystającym z usług przewoźnika ok. 30 milionów funtów. Według szacunków awarią sieci informatycznej British Airways dotkniętych zostało 75 tys. pasażerów. Niektórzy z nich zmuszeni byli spędzić dwie noce w hotelach.

Szczególny rozgłos zdobyła para nowożeńców, którzy rozpoczęli swój miesiąc miodowy od trzech dni spędzonych na lotnisku w Londynie.


(j.)