Pięściarka Sandra Drabik ma w dorobku medale mistrzostw Polski i Europy. Sportowym marzeniem jest ciągle wyjazd na Igrzyska Olimpijskie i walka o podium. Przed Polką dwa turnieje kwalifikacyjne poprzedzające Igrzyska w Tokio. W rozmowie z RMF FM Drabik opowiedziała o przygotowaniach do zbliżających się turniejów i przyznała, że związek zapewnia zawodnikom komfortowe warunki pracy.

Patryk Serwański RMF FM: Jak będą wyglądały pięściarskie kwalifikacje olimpijskie? Co trzeba zrobić, by wywalczyć prawo wyjazdu do Tokio?

Sandra Drabik: Będą to dwa turnieje. Pierwszy z nich w marcu. To będzie turniej europejski i eliminacje wywalczy pięć lub sześć zawodniczek. W maju turniej światowy w Paryżu. Więc dla boksu są tylko dwie szanse na kwalifikacje.

Jak ważne są dla pani Igrzyska? Niedawno wróciła pani do boksu porzucając kickboxing. Igrzyska to taki główny magnes czy były też inne?

Igrzyska to cel numer jeden. Trafiłam do boksu w 2009 roku i wtedy boks kobiet nie był sportem olimpijskim. Wszedł do programu Igrzysk w Londynie w 2012 roku. Wróciłam do kadry w 2011 roku i zdobyłam medal Mistrzostw Europy. Pomyślałam, że może to coś więcej i powinna zostać w boksie. Miałam różne perypetie związane z tym sportem, ale jestem to nadal i ta chęć powalczenia o medal jest duża.

Na razie udało się zdobyć medal Igrzysk Europejskich. To był taki sukces dający poczucie, że to idzie w dobrą stronę?

Na pewno Igrzyska Europejskie są przygotowane pod kątem organizacji na bardzo wysokim poziomie. Mogłam być na dwóch takich imprezach. To daje mi dobre przetarcie. Zobaczyłam, jak wygląda tak duża impreza sportowa. Do tego trzeba się odpowiednio nastawić psychicznie. Czuje się, że to impreza sporej rangi. Myślę, że te starty pozwolą mi lepiej odnaleźć się w Tokio jeśli wywalczę kwalifikacje.

Boks olimpijski, amatorski nie jest w Polsce tak bardzo popularny. Przed laty mecze międzypaństwowe budziły gigantyczne emocje, gromadziły ogromną publiczność. Dziś jeśli chciałaby się pani przebić w świadomości kibiców, medal olimpijski jest niezbędny. Pytanie,czy to stanowi dla pani motywację?

Boks olimpijski nie jest tak rozpoznawalny jak boks zawodowy, ale to zależy jakie ma się priorytety. Dla mnie bycie znaną nigdy nie było priorytetem. Nie chciałam, żeby "fame" za mną chodził. Chciałam bronić swojego nazwiska wynikami, medalami. Jeśli uda się na Igrzyskach, to moje nazwisko się obroni. Na pewno jeśli komukolwiek z reprezentacji udałoby się znaleźć na podium, to ranga naszej dyscypliny pójdzie w górę.

Pojawia się ze strony środowiska jakaś presja związana z olimpijskim medalem? Na podium w tej dyscyplinie czekamy od dawna. Jednak sporo dyscyplin od tego czasu zdobywało medale a boks czeka.

No tak, czeka. Ale presja jest w każdym sporcie. Każdy z nas dąży do perfekcji i chce być najlepszy. Presji nie unikniemy. Trenerzy czy działacze jednak takiej presji na nas nie wywierają. Mamy ciężko pracować i zobaczymy, czy ta praca zaowocuje. Każdy z w reprezentacji naprawdę ciężko pracuje i zrobimy wszystko, by ktoś z nas ten medal zdobył.

Jeśli chodzi o przygotowania: treningi, zgrupowania ma pani przeświadczenie, że wszystko jest na wysokim poziomie?

Muszę przyznać, że od pewnego czasu to wszystko pozytywnie zmieniło się. Zyskaliśmy na przykład wsparcie sponsora, firmy Suzuki. Związek dba o to, żebyśmy mieli wolną głowę i nie musieli się martwić na przykład o finanse. Możemy skupić się na treningach. W tamtym roku wyjeżdżaliśmy już na sporo zagranicznych zgrupowań. Wcześniej to szwankowało. Teraz możemy się sprawdzać z innymi narodowościami, a to dla naszego rozwoju bardzo korzystne. Widzę, że założenia prezesa to nie były tylko założenia. Udało się je wprowadzić w życie.

To w takim razie pani najbardziej komfortowe przygotowania do Igrzysk?

Tak. Na pewno pod względem finansowym i wspierania zawodników.

Na razie skupia się pani na wywalczenia olimpijskiej kwalifikacji, a co dalej zobaczymy w marcu lub maju?

Najpierw trzeba zdobyć tą kwalifikacje, żeby snuć dalsze plany. Przede mną trzy miesiące ciężkiej pracy, choć oczywiście w takiej sytuacji korzystać z całego wieloletniego doświadczenia. Teraz te treningi jednak na pewno będą ostrzejsze. Uważam, że mam realne szanse wyjazdu do Tokio. Przed Rio de Janeiro byłam bardzo blisko wyjazdu do Brazylii. Przegrałam decyzją sędziów, bo decydująca walka kwalifikacyjna zakończyła się remisem.


Opracowanie: