Bezwzględnie. To już nie jest pytanie, tym razem nie mam wątpliwości. Zastanawiam się tylko, czy historia, którą zaraz poznacie, opowiada o takim właśnie człowieku...

Koszmar trójki rodzeństwa zaczął się 6 lat temu. Od 41-letniej dziś Grażyny K. z Żarowa odszedł wtedy mąż. Kobieta zaczęła pić. Dużo za dużo. Popadła w alkoholizm. A kiedy piła, biła. Jej celem były niemal dorosłe już dzieci. Teraz mają 18, 19 i 21 lat.

Przez lata nikt się nie skarżył, aż do krytycznego dnia w sierpniu tego roku. Wtedy matka znowu sięgnęła po alkohol. Córka, najmłodsza z rodzeństwa, chwyciła butelkę i połowę wódki wylała do zlewu. To, jak się okazało, był wystarczający powód do skatowania dziewczyny. Tyle, że tym razem, mimo że nastolatka była ledwie przytomna, znalazła w sobie siłę i zadzwoniła po policję. Kiedy byli w drodze, Grażyna K. miała powiedzieć do córki: - Zabij się, zdechnij, będę miała święty spokój. Dziewczyna wzięła nóż i wbiła go sobie w brzuch. Policjanci zdążyli ją odratować. 

Akt oskarżenia w sprawie 41-latki trafił do sądu w Świdnicy na Dolnym Śląsku. Czekamy na proces. Kobiecie grozi do 12 lat więzienia. Myślę, że żadna kara nie jest w stanie zwrócić tej dziewczynie normalnego życia. Nic nie jest w stanie wypełnić jej głowy lepszymi wspomnieniami z tamtych dni.

Pytanie, czy Grażyna K. zasługuje na totalne potępienie, czy nie powinna być matką???

A może jednak stała się ofiarą własnej niemocy, niekontrolowanej agresji i ludzkiego zobojętnienia???

Jest cokolwiek, co ją tłumaczy???

A jeżeli nie, umiecie wziąć za nią i za setki innych takich przypadków przynajmniej częściową odpowiedzialność???

Ile razy słyszeliście przez ścianę krzyk sąsiadki, płacz dzieci, potężną awanturę???

A ile razy zapytaliście: jak mogę pomóc???

Zatem, jak w starożytnym Rzymie, unieście kciuk albo go opuśćcie. Winna czy nie?