Radni jednej z mazurskich gmin donieśli na wójta do prokuratury, bo kupił węgorze warte 1,8 tys. zł. Ryby miały zostać użyte w programie kulinarnym, ale telewizja odwołała nagranie. Wójt co prawda odkupił niewykorzystane węgorze od gminy, ale i tak ściągnął na siebie krytykę.

Cała sprawa zaczęła się w gminie Wydminy w maju ubiegłego roku. Zadzwoniła do mnie pani z telewizji prywatnej, z popularnego programu. Chciała robić u nas program śniadaniowy i poprosiła, aby przygotować jakieś lokalne potrawy z ryb. Po konsultacji ze specjalistami od kuchni regionalnej uznałem, że najlepiej będzie się do tego nadawał węgorz - tłumaczy wójt Radosław Król.

Urzędnicy z Wydmin kupili więc 25 kg ryby od lat uznawanej na Mazurach za "pańską". Zapłacili 1845 zł i czekali na telewizję. Ta jednak nie przyjechała.

Do jesieni ryby kupione z budżetu na promocję gminy leżały w zamrażarce. Gdy pieniądze na promocję się skończyły, wójt postanowił odkupić węgorze od gminy. Wpłacił do kasy 1845 zł i wtedy wybuchła afera.

Sprawą zainteresowała się komisja rewizyjna w Wydminach. Sprawdzano m.in. kto zapłacił za prąd, który zużyła zamrażarka, czy nie trzeba było wywiesić publicznego ogłoszenia o przeznaczeniu węgorzy do sprzedaży oraz czy wójt, polecając kupić rybę, nie naruszył zasad dyscypliny finansowej.

Przewodniczący rady gminy Bogusław Romatowski wysłał pisma o węgorzach m.in. do Regionalnej Izby Obrachunkowej, CBA, Najwyższej Izby Kontroli, Rzecznika Dyscypliny Finansów Publicznych i prokuratury.

Sprawa węgorzy elektryzuje mieszkańców gminy Wydminy. To jak wiadomo pańska ryba, oznaka luksusu i bogactwa. Ludzi denerwuje to, że wójt się nią objadł za państwowe pieniądze - powiedział przewodniczący rady gminy Bogusław Romatowski. Mam świadomość, że nie jest to sprawa aż takiej wagi, nie lubię pisać doniesień na wójta, ale obliguje mnie do tego rada, której przewodniczę - zaznaczył Romatowski, dodając, że wysyłał zawiadomienie w tej sprawie "z pewnym obrzydzeniem".