Wbrew wszystkim i wszystkiemu, wyjątkowo gorąco namawiam do kibicowania i kibicuję polskiej reprezentacji. Nie dlatego, że sprawy przegrane są moją specjalnością, ale dlatego, że nie zostawia się swojej drużyny w potrzebie. A do tego potrzeba siły...

W czwartek minie 40 lat od słynnego, zwycięskiego remisu na Wembley. Wtedy 1:1 dało nam awans do Mistrzostw Świata w piłce nożnej w 1974 roku. Wtedy, dzień po meczu, angielskie gazety pisały o końcu świata, a my po prostu mieliśmy co świętować...

Dziś o awansie możemy już zapomnieć, ale to wcale nie oznacza, że możemy się poddać. Wręcz przeciwnie. Niech jutro angielskie gazety znów ogłoszą koniec świata, bo to my, w tym ostatnim starciu pokażemy, że trzeba się z nami liczyć. Tak bardzo brakuje nam pozytywnych informacji. Szczerze przyznajcie: bylibyście szczęśliwi, gdybyście się dowiedzieli, że tym razem się udało ??? 

Jeżeli wygramy, nie będziecie żałowali, że daliście się poderwać z kanap i krzeseł i raz jeszcze dopingować biało - czerwonych.

Jeżeli zremisujemy, będziecie mieli poczucie, że zrobiliście wszystko, co w Waszej mocy.

Jeżeli przegramy, to i tak nic się nie zmieni. Będzie jak zwykle.

NIE MAMY NIC DO STRACENIA, DLATEGO KIBICUJMY NASZYM!!!

P.S. Drogi Michale Zieliński!

Nie tylko desperaci stawiają na polskie zwycięstwo : )