Zapowiedzi ministra sprawiedliwości, że przymusowemu leczeniu poddawani mają być też ci przestępcy, którzy już odsiadują wyroki, wywoła zapewne nie lada spór prawników. Wzniosłe hasła humanitarne mieszać się w nim będą z argumentami o niedziałaniu prawa wstecz i filozofii prawa która zakazuje karania drugi raz za ten sam czyn.

A ja - trawestując nieco Jarosława Gowina - zadeklaruję, że mam w nosie prawo które dopuszczałoby do tego, że ktoś, kto mówi "będę zabijał" spokojnie wyszedłby z więzienia i przez nikogo nie niepokojony siałby postrach. Skoro istnieje możliwość przymusowego leczenia osób chorych psychicznie, skoro istnieje prawo, które pozwala wysyłać je na zamknięte leczenie, nie rozumiem, czemu psychopatom, którzy w zadawaniu cierpienia i zabijaniu odnajdują przyjemność, nie można nakazać dokładnie tego samego.

To są takie sytuacje w których państwo musi wykazać się swą opresyjnością. Jeśli nie ma ku temu innych sposobów - winno w interesie swych obywateli nagiąć literę prawa by zatryumfował jego duch. A duch prawa nakazuje by przy jego pomocy chroniono życie, spokój i bezpieczeństwo obywateli. I to jest - dla mnie - w duchu i filozofii prawa najważniejsze. To że prawo było kiedyś chrome, że seryjni zabójcy dostawali wyroki 25 lat więzienia, nie oznacza, że dziś jedyne co możemy zrobić to rozłożyć bezradnie ręce i powiedzieć - trudno.