Żeby sprawa była potraktowana poważnie trzeba zastosować odpowiednią terminologię. Zestaw słów, podkreślających znaczenie "Ofensywy Jesiennej" .

Wyraźnie wojenny charakter ma samo słowo Ofensywa. Z początku stosowane wobec blitzkriegu przeciw dopalaczom. Natarcie czy atak legislacyjny, chociaż znaczyłyby to samo- brzmiałyby gorzej. Równie dobra byłaby może kampania, ale kampania odpadła przez zbyt oczywiste skojarzenie z tym, czym była w istocie, tzn. z kampanią reklamową.

Ofensywa ma zwykle głównodowodzącego - w tym wypadku premiera, stacjonującego zwykle w pobliżu tzw. teatru działań wojennych. Żeby dochować tego zwyczaju Donald Tusk przeniósł się do Sejmu. W planującym atak sztabie dobrze jest mieć Marszałka, i premier go miał, oraz bitną armię. Armię też miał, a jej bitność umiejętnie maskowano, w technologii Stealth.

Armia miała też mieć amunicję, w tym wypadku projekty ustaw. Dostawy ustaw zostały jednak przerwane przez dywersantów, zatem planowane natarcie, zamiast jak w zapowiedziach przeprowadzić je zwycięsko przez Sejm, utknęło. Szybka Ofensywa Jesienna na naszych oczach zamienia się właśnie w pozycyjną Kampanię Zimową. Niekoniecznie wygraną...