"Łatwiej pochwalić się autostradą niż wałem przeciwpowodziowym" - powiedział Jarosław Kaczyński. Prezes PiS skrytykował rząd za brak realizacji programu zabezpieczenia Podkarpacia przed powodzią. Plan przygotowała minister w rządzie PiS Grażyna Gęsicka.

Szef Prawa i Sprawiedliwości był w miejscowości Wrzawy na Podkarpaciu u ujścia Sanu do Wisły. Na Podkarpaciu zagrożenie powodziowe jest stałe, co potwierdzają kolejne powodzie i dokumenty. A chodzi tu o bezpieczeństwo, a bywa, że i o życie ludzi, ich dobytek - powiedział Jarosław Kaczyński. Przypomniał, że plan zabezpieczenia przeciwpowodziowego dla Podkarpacia przygotowała minister rozwoju regionalnego w rządzie Prawa i Sprawiedliwości Grażyna Gęsicka. To był wielki plan, łącznie około 12 mld złotych, który obejmował zarówno zbiorniki wodne, jak i obwałowania - dodał.

Kaczyński zwrócił uwagę, że przygotowany przez Gęsicką plan w 2008 roku został odłożony, a w 2010 roku przywrócony, ale "w ograniczonym zakresie". Jest jakaś niezgodność z unijną dyrektywą wodną, więc wszystko ma być przygotowane od początku, więc zabiera się środki. Cała zmiana polegała na tym, by pokazać, że teraz to PO rozdaje pieniądze. To małostkowość tej władzy, małostkowość samego premiera Donalda Tuska, która naraża ludzi na niebezpieczeństwo, a gospodarkę na straty - uważa lider Prawa i Sprawiedliwości. Jak zaznaczył, "każda władza ma jako główny obowiązek dbanie o bezpieczeństwo obywateli". To jest także obowiązek premiera Tuska, a jak ten obowiązek jest wykonywany? - pytał Kaczyński.

"Rząd ogłasza, odwołuje, jedzie na wały"

Łatwiej jest pochwalić się autostradą, czy stadionem niż wałem przeciwpowodziowym, czy tamą. Tamto jest bardziej spektakularne. Co prawda autostrad też nie potrafią budować. Chciano czegoś spektakularnego, bo wszystko ma służyć nie ludziom i ich bezpieczeństwu, tylko propagandzie - mówił szef PiS. Według niego, taka taka sytuacja nie do zaakceptowania.

Jarosław Kaczyński zarzucił rządowi, że "urządza różnego rodzaju demonstracje". To coś ogłasza, to coś odwołuje, jedzie na wały, przypomina sobie, że dzisiaj jest dzień rodziny, a w gruncie rzeczy dba tylko o własne interesy - podkreślił. Wyjaśniając dlaczego zamiast pojechać do Łodzi, co było wcześniej zapowiedziane, zdecydował się w czwartek pojechać na Podkarpacie, Kaczyński podkreślił, że w środę były bardzo alarmujące informacje. Więc przerwaliśmy kampanię wyborczą i przyjechaliśmy tutaj - oświadczył prezes PiS.

(ug)