Strażnicy graniczni i strażacy domagają się pieniędzy z rezerwy budżetowej na zapobieganie klęskom żywiołowym - dowiedział się reporter RMF FM. To o tyle ciekawe, że jeszcze w zeszłym tygodniu propozycję rządu w tej sprawie nazwali kuriozalną. Twierdzili, że nie chcą być zakładnikami powodzi. Teraz zmienili front.

Funkcjonariusze związkowi chcą również większych podwyżek niż proponował rząd. Rezerwa budżetowa na zapobieganie klęskom żywiołowym to nieco ponad miliard czterysta milionów złotych.

Szef MSW Jacek Cichocki poinformował w zeszłym tygodniu, że część pieniędzy w czwartym kwartale mogłaby trafić do portfeli funkcjonariuszy służb mundurowych. Pod warunkiem, że w Polsce nie wydarzy się coś niepodziewanego: o ile nie będzie powodzi czy innych kataklizmów. Zakładano, że będzie to 49 milionów złotych.

Związkowcy najwyraźniej przemyśleli propozycję, którą wcześniej nazwali "wyjątkowo mglistą" i postanowili zażądać więcej. Ustalili również, że będą się domagać podwyżek nie od października, a już od lipca. W tym roku chodzić będzie więc o kwotę 100 milionów złotych. I to bez względu na to czy wydarzą się kataklizmy, czy nie. Te pieniądze muszą być zagwarantowane w budżecie już teraz - usłyszał reporter RMF FM od związkowców.

Jutro mają się oni spotkać z przedstawicielami klubów parlamentarnych. Będą przekonywać, aby posłowie jeszcze w tym tygodniu złożyli poprawkę do projektu budżetu.