Wykonawca trasy S-8 przez warszawskie Bemowo nie porozumiał się z Generalną Dyrekcją Dróg w sprawie gwarancji na najdroższą w Polsce trasę ekspresową. Budowa 10 km trasy kosztowała ponad 2 mld zł. Niestety stwierdzone pod koniec budowy niedoróbki będą skutkowały znacznie wcześniejszą koniecznością remontu.

Urzędnicy uspokajają, że do ewentualnych napraw drogi wykorzystają gwarancję bankową 64,5 mln złotych, która jest zabezpieczeniem "należytego wykonania umowy". Spór toczył się o czas, w jakim gwarancja miałaby obowiązywać. Wykonawca zgodził się na wydłużenie gwarancji z dwóch do pięciu lat. Generalna Dyrekcja Dróg obstawała za jej wydłużeniem do lat 7.

Badanie jakości trasy i negocjacje w sprawie sposobów naprawy drogi oraz wydłużenia gwarancji trwały ponad rok. Po serii badań wykonawca zgodził się z ich wynikami, które potwierdziły nieprawidłowości w budowie trasy. Zastrzeżenia dotyczyły zbyt cienkich warstw asfaltu oraz nieprawidłowości w zagęszczaniu podbudowy trasy. W efekcie droga może znaczne wcześniej, niż wynikałoby to ze sztuki budowlanej zacząć np. pękać. Dlatego ostatnie rozmowy dotyczyły wydłużenia gwarancji z zapisanych w umowie z dwóch do pięciu lat (propozycja wykonawcy) lub siedmiu (żądanie GDDKiA).

Warto dodać, że obecnie w podpisywanych na budowę dróg umowach są 5-letnie okresy gwarancyjne. Urzędnicy GDDKiA uspokajają, że jeśli w trakcie gwarancji naprawy trasy będą niezbędne, zostaną wykonane za 64,5 mln zł, które są zabezpieczeniem umowy. Problem w tym, czy na wykorzystanie tych pieniędzy, jeśli do awarii dojdzie np. po sześciu latach zgodzi się wykonawca. Jeśli tej zgody nie będzie sprawa najprawdopodobniej trafi do sądu.

Największym skandalem jest to, że najdroższa trasa w Polsce została wykonana z błędami i znacznie wcześniej, niż powinna może wymagać remontu.