Mysłowicka policja zajęła się sprawą wczorajszego wypadku na placu zabaw. 5-letnia dziewczynka wpadła tam do studzienki kanalizacyjnej. Na szczęście dziecku nic się nie stało. Już wiadomo, że studzienka nie była zabezpieczona, ale na razie nie ustalono, kto za to odpowiada.

Sprawdziliśmy mapy. To nie nasza studzienka - usłyszał reporter RMF FM w przedsiębiorstwie wodociągowym. Do odpowiedzialności nie poczuwa się także spółdzielnia mieszkaniowa. My zarządzamy tylko tamtym terenem i blokami, studzienki nie należą do nas - mówią jej przedstawiciele.

Zdaniem strażaków, zabezpieczenie studzienki dawno zniszczono. Niewykluczone, że przez lata do środka trafiał gruz. Studzienka ma około metra głębokości. Bardzo możliwe, że wcześniej była jednak znacznie głębsza.

Wypadek wydarzył się wczoraj po południu. Dziewczynka wpadła do studzienki kanalizacyjnej przy placu zabaw i zaklinowała się. Mama nie była w stanie jej wyciągnąć i wezwała strażaków. Dopiero oni uwolnili dziecko. 5-latce na szczęście nic się nie stało. Dziś studzienka jest już zabezpieczona betonowym włazem.

(bs)