Chelsea Londyn i Manchester United - to pierwsze, ale możliwe, że nie ostatnie angielskie kluby, które latem będę się promować w Azji. Obie drużyny już potwierdziły swoje azjatyckie tournée.

W lipcu przygotowania do sezonu w Indonezji rozpocznie Chelsea Londyn. The Blues pojadą później do Tajlandii i Malezji. Dla drużyny z Londynu ekspansja marketingowa w Azji to żadna nowość. Ich oficjalna strona internetowa ma nawet wersje indonezyjską, tajską, chińską, japońską i koreańską.

Chcemy dalej inwestować w ten rynek, bo wiemy, że jest w nim wielki potencjał. Do Indonezji polecimy po raz pierwszy, ale wiemy, że mamy tam wielu kibiców - skomentował dyrektor sportowy Ron Gourlay. Niebawem w Indonezji Chelsea będzie też szukać talentów. Klub chce tam otworzyć szkółkę piłkarską. Podobne ma już na Filipinach, w Hongkongu, Japonii, Korei Południowej i Singapurze. Przydałby się jakiś piłkarz z Azji, bo tego w londyńskim klubie brakuje. Przez lata właśnie w ten sposób na azjatyckim rynku działał i działa nadal Manchester United. Jeszcze niedawno gwiazdą zespołu był Koreańczyk Park Jie Sung, teraz jest Japończyk Shinji Kagawa. Nic dziwnego, że "Czerwone Diabły" latem lecą do Japonii na dwa mecze towarzyskie. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane w Jokohamie 26 lipca, a trzy dni później Manchester zagra w Osace. Rywalami będą miejscowe zespoły. To tylko jeden z przystanków dłuższego tournée, ale jego kolejnych punktów na razie nie zmiany.

O azjatyckim odbiorcy pamiętają także w Hiszpanii. Przecież właśnie z myślą o tamtejszych kibicach jeden mecz w każdej ligowej kolejce Primera Division rozgrywany jest o 12 - w ten weekend o tej porze odbędzie się mecz Barcelony z Getafe.

Z pewnością w Azji europejskie kluby i gwiazdy mogą jeszcze sporo zyskać. W Chinach piłka cały czas się rozwija, w Indiach dopiero raczkuje. W futbol szerokim gestem inwestują też arabscy szejkowie. Już teraz, na 9 lat przed Mundialem w Katarze właśnie tam odbył się mecz towarzyski Hiszpania - Urugwaj. Coraz więcej wyścigów w Azji organizuje formuła 1. Może niebawem to nie azjatycki odbiorca będzie dostosowywał się do europejskiego, ale na odwrót. To w Europie będzie trzeba się przestawić. 

UG