Ponad 40 osób, mieszkańców okolic Chodzieży w Wielkopolsce, zaraziło się niebezpieczną włośnicą. Połowa z nich trafiła do szpitala w Poznaniu, stan kilku osób jest ciężki. Wszyscy jedli nieprzebadane przez weterynarza mięso z dzika.
Niedługo po spożyciu do lekarzy zaczęli się zgłaszać pierwsi chorzy z gorączką i bólami stawów, czyli z objawami przypominającymi grypę. Wszyscy jednak zostali zarażeni włośnicą. To choroba pasożytnicza. Późno wykryta i nieleczona, może prowadzić nawet do śmierci.
Służby sanitarne i weterynaryjne ustaliły już, skąd pochodziło zakażone mięso i kto jeszcze mógł je jeść. Wszystkie osoby zostały zbadane przez lekarzy. W domu myśliwego, który upolował dzika znaleziono kolejne 10 kg mięsa. Okazało się, że nie było ono badane przez weterynarza, sprawą zajęła się prokuratura.
