Wielki atak tsunami może zagrozić Cannes, St. Tropez, Nicei i innym sławnym kurortom francuskiej Riviery. Tak twierdzą specjaliści, którzy żądają od francuskich władz stworzenia systemu alarmowego na Lazurowym Wybrzeżu.

Naukowcy z Państwowego Centrum Poszukiwań Naukowych w Marsylii przypominają, że od początku naszej ery mieszkańcy regionu śródziemnomorskiego przeżyli już około 20 ataków tsunami. Pierwsze wzmianki o niszczącej fali w Europie pochodzą już z czasów starożytnej Grecji i Rzymu. W przekazach widnieje m.in. opis potężnej fali przypływowej, która w lipcu 365 roku spowodowała śmierć kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców egipskiej Aleksandrii. Ostatnie tsunami, prawie 25 lat temu, spowodowało śmierć 11 osób. Woda wtargnęła wtedy na teren budowy nowego lotniska koło Nicei.

Największą jednak katastrofę – według brytyjskich i amerykańskich naukowców – mógłby spowodować wybuch wulkanu na Wyspach Kanaryjskich. Mógłby on doprowadzić do osunięcia się w morze części wyspy La Palma. Osunięcie się do morza skały o objętości 500 km3 doprowadziłoby do powstania gigantycznej fali. Ruszyłaby ona w stronę zachodniego wybrzeża USA z zawrotną prędkością. Po 6 godzinach wielka woda dotarłaby do Nowego Jorku i Brazylii, a po 9 uderzyłaby w Florydę. 50-metrowej długości fala wdarłaby się w głąb lądu co najmniej na 10 kilometrów, niszcząc wszystko na swojej drodze.

Wielkie fale dotarłyby też do Afryki i nawet Wielka Brytania, chroniona nieco przez przez wybrzeża Portugalii, mogłaby spodziewać się ataku 12-metrowej ściany morza. Na szczęście nic nie wskazuje na to, by do katastrofy doszło w ciągu najbliższych 100 lat. Naruszenie podstawy geologicznej Wysp Kanaryjskich musiałoby być wynikiem kilkukrotnej erupcji wulkanu, a te zdarzają się niezmiernie rzadko.