W środę w atmosferę ziemską wejdzie ERS-2. Ten ważący ponad dwie tony satelita w znacznej mierze spłonie, ale jego fragmenty mogą spaść na Ziemię.

"Podróż" satelity ERS-2 uważnie i na bieżąco śledzi jej właściciel, czyli Europejska Agencja Kosmiczna (ESA).

Z informacji przekazanych przez ESA wynika, że satelita w środę ponownie wejdzie i w znacznej mierze spłonie w atmosferze ziemskiej. Naukowcy przewidują, że stanie się to o godz. 12:13 czasu polskiego.

Ich szacunki są jednak obarczone sporym, bo 15-godzinnym błędem. Wszystko dlatego, że satelita jest pozostawiony sam sobie, w związku z czym nie ma możliwości wykonywania manewrów.

Na jego zachowanie wpływ będzie miała m.in. aktywność słoneczna, która może zmienić gęstość atmosfery ziemskiej i sposób, w jaki oddziałuje ona na satelitę.

ESA informuje, że satelita ERS-2 o masie 2294 kilogramów jest podobnych rozmiarów do innych kosmicznych śmieci, które średnio co tydzień wchodzą w atmosferę ziemską.

Naukowcy są zdania, że satelita rozpadnie się na wysokości ok. 80 km nad powierzchnią Ziemi i w większości spłonie w atmosferze.

Niektóre fragmenty mogą jednak spaść na Ziemię, ale - co podkreśla ESA - nie będą zawierać żadnych szkodliwych substancji i najprawdopodobniej wpadną do oceanu.

ERS-2 - co to za satelita?

Satelita obserwacyjny ERS-2 został wystrzelony w kosmos 21 kwietnia 1995 roku i był wówczas najbardziej zaawansowanym satelitą tego typu, który został w pełni opracowany na Starym Kontynencie.

Wraz ze swoim "bliźniakiem" - satelitą ERS-1 - przez całą swoją działalność zbierał cenne dane na temat zasięgu pokrywy lodowej, temperatury oceanów i powierzchni Ziemi, a także służył do obserwacji kataklizmów w trudno dostępnych terenach. ESA twierdzi, że dane zebrane przez ERS-2 są nadal wykorzystywane.

W 2011 roku ESA podjęła decyzje o zdeorbitowaniu satelity, by nie zwiększać ilości kosmicznych śmieci. Po zakończeniu manewrów, dzięki czemu wypalone zostały resztki paliwa, a sam satelita obniżył swoją wysokość, ERS-2 zaczął się zbliżać w stronę Ziemi.

W 2011 roku planowano, że satelita ponownie wejdzie w atmosferę ziemską w ciągu 15 lat. Wiemy już, że ERS-2 wyrobi się w czasie.

Jak wspomnieliśmy, szczątki satelity mogą spaść na Ziemię, ale uspokajamy - szanse, że ktoś z nas zostanie ranny w wyniku uderzenia przez kosmicznego śmiecia, wynosi mniej niż 1 do 100 miliardów.