Mimo chętnie powtarzanych przez mężczyzn deklaracji o równouprawnieniu w domowych obowiazkach, rzeczywistość - nawet w tak nowoczesnym kraju jak Stany Zjednoczone - daleko od tych deklaracji odbiega. Piszą o tym w artykule, opublikowanym na stronie internetowej czasopisma " Sex Roles" naukowcy z Ohio State University. Wyniki ich badań może nie "odkrywają Ameryki", ale po raz pierwszy w tak naukowy sposób potwierdzają, że stereotypy mają się dobrze, a mężczyźni mają w domu znacznie więcej wolnego czasu, niż ich partnerki.

Mimo chętnie powtarzanych przez mężczyzn deklaracji o równouprawnieniu w domowych obowiazkach, rzeczywistość - nawet w tak nowoczesnym kraju jak Stany Zjednoczone - daleko od tych deklaracji odbiega. Piszą o tym w artykule, opublikowanym na stronie internetowej czasopisma " Sex Roles" naukowcy z Ohio State University. Wyniki ich badań może nie "odkrywają Ameryki", ale po raz pierwszy w tak naukowy sposób potwierdzają, że stereotypy mają się dobrze, a mężczyźni mają w domu znacznie więcej wolnego czasu, niż ich partnerki.
Zdj. ilustracyjne /DPA/A. Bernhard /PAP

Badania obejmowały tylko wąska próbkę społeczeństwa, ale taką po której w największym stopniu można było spodziewać się przywiązania do idei równouprawnienia. Badano 52 pary, rasy białej, z wyższym wykształceniem, w których oboje partnerzy pracują. Pary mieszkały w stolicy stanu Ohio, Columbus i spodziewały się swojego pierwszego dziecka. Autorzy pracy przyznają, że to mała i niereprezentatywna próbka, ale podkreślają, że prowadzenie tego typu eksperymentu jest dość trudne. Pary musiały się zobowiązać do prowadzenia dokładnego zapisu swoich aktywności, nikomu nie udało się wcześniej tak wielu do tego przekonać. 

Autorzy pracy przygotowali dla uczestników eksperymentu odpowiednie kwestionariusze, w których mieli zapisać wszelkie formy aktywności w dzień pracujący i dzień wolny od pracy w trzecim trymestrze ciąży i w trzy miesiące po urodzeniu dziecka. Mężczyźni i kobiety wypełniali te kwestionariusze osobno, wyniki były potem porównywane. 

Wyniki okazały się dla zwolenników równości rozczarowujące. W trzy miesiące po urodzeniu dziecka, w dzień wolny od pracy mężczyźni mieli średnio tylko dla siebie ponad dwa razy więcej wolnego czasu, niż kobiety. Kiedy partnerki zajmowały się  domem i dzieckiem, oni odpoczywali, kiedy oni wypełniali domowe i ojcowskie obowiązki, kobiety przeważnie... im w tym towarzyszyły. I tak, średnio w takie dni młode mamy miały od 46 do 49 minut wolnego czasu, młodzi ojcowie około 101. 

Ojcowie odpoczywali przez 46 procent czasu, kiedy mamy zajmowały się dzieckiem, mamy przez zaledwie 16 procent czasu, który dzieciom poświęcali ojcowie. W przypadku pozostałych obowiązków domowych, choćby sprzątania zwyczaje były podobne, mężczyźni odpoczywali ponad jedną trzecią czasu, kiedy zajmowały się tym kobiety, partnerki niespełna 20 procent czasu, kiedy sprzątali panowie. Co ciekawe, w dni pracy sytuacja się wyrównywała, choć wciąż to kobiety miały mniej wolnego czasu. Mężczyźni także lepiej wypełniali swoje obowiązki, kiedy kobiety były jeszcze w ciąży, po urodzeniu dziecka pozwalali sobie jednak na więcej luzu. 

To frustrujące, prace domowe i opieka nad dzieckiem wciąż nie są dzielone po równo nawet przez pary, które powinny mieć równościowe podejście do rodzicielskich obowiązków - przyznaje pierwsza autorka pracy, prof. Claire Kamp Dush z Ohio State University. Jej zdaniem pary powinny więcej na ten temat ze sobą rozmawiać, panowie powinni przyłożyć się do pracy w weekendy, a panie... spokojnie dać się im wykazać.