Nie mineły jeszcze spory o żywność modyfikowaną genetyczne, a już na horyzoncie widać oznaki nowej kontrowersji. Naukowcy informują o postępach badań zmierzajacych do wykorzystania w produkcji żywności... nanotechnologii. Choć jednym z celów tych badań jest zapobieżenie światowej epidemii otyłości, nie chodzi tu jednak o wytwarzanie bardzo małych porcji.

Nanocząsteczki, bardzo popularne już w wielu dziedzinach, od elektroniki, przez produkcję leków, po środki czystości mają tym razem sprawić, że żywność niskokaloryczna, z niską zawartością tłuszczu stanie się smaczniejsza i bardziej sycąca. Dzięki temu jej popularność powinna wzrosnąć, co powinno pomóc nam wszystkim w walce z nadwagą. Naukowcy z brytyjskiego Institute of Food Research pracują na przykład nad stworzeniem pokarmów, które będą wolniej przechodzić przez nasz układ pokarmowy, a równocześnie zapewnią, że szybciej minie nam uczucie głodu.

Są także dalej idące plany, stworzenia żywności, która jak leki, mogłaby uwalniać substancje odżywcze w określonym miejscu układu pokarmowego. Wszystko po to, by jak najlepiej wykorzystać potrzebne mikroelement i równocześnie nie przyjmować substancji, które mogą nam szkodzić, na przykład soli.

Wszystko to w tej chwili pięknie brzmi, nie do końca wiadomo jednak jak nam zasmakuje. Wykorzystanie nanocząsteczek, nieobecnych w naturalnym środowisku, jest zdaniem wielu krytyków ryzykowne dla naszego zdrowia. Nadal nie wiemy, czy nie mogą nam one zaszkodzić w sposób, którego w tej chwili jeszcze nie przewidujemy. Mówi się o tym, choćby w przypadku środków czystości, problem z pokarmami może być jeszcze wiekszy. Nawet jesli nanożywność ostatecznie trafi na półki sklepowe, można wróżyc jej - przynajmniej na poczatku - raczej... nanopopularność.