Choroba, na którą padło w zeszłym roku na Kaszubach kilkadziesiąt krów jest groźna dla ludzi. Informację taką potwierdził nam weterynarz, który badał zwierzęta.

Chorobą można się zarazić na przykad pijąc nie pasteryzowane mleko zarażonej krowy, lub jedząc surowe mięso. Szczególnie narażone są kobiety w ciąży oraz ludzie ogólnie osłabieni. Objawy są takie jak przy grypie - ogólne osłabienie, nudności, a w skrajnych i tylko skrajnych przypadkach bakteria może doprowadzić do śmierci. Wróćmy jednak do krów z okolic Tuchlina. Tamtejszy weterynarz zapewnił nas, że wszystkie znalezione krowy znalazły się w jednej wytypowanej wcześniej rzeźni w Podjazdach, tam zostały ubite. W ostatnich dwóch miesiącach natomiast wśród kaszubskich krów nie stwierdzono zachorowań – zapewniają weterynarze. Krowom, wobec których istniało podejrzenie, że są zarażone, przebadano mleko. Nie stwierdzono w nim bakterii. Specjaliści przeprowadzili też wywiad środowiskowy, aby sprawdzić, czy we wsi nie było wcześniej nie wyjaśnionych poronień czy zgonów, których przyczyną mogła być Lichteria Mono-Cytogenes. Wiadomo już – nie było. Nie ma także informacji by krowy zaraziły się tą bakterią. Jednak weterynarz z Tuchlina nie mógł nas zapewnić, że na przykład mięso zarażonych krów, o których nie wiedział nie trafiło do jakiejś małej nie legalnej ubojni.

Według amerykańskich źródeł i ich naukowcy z departamentu żywności i leków musieli już zmagać się z bakterią. Z ich danych wynika, że w 1987 roku, na Lichterie Mono-Cytogenes zachorowało w Stanach Zjednoczoncyh 1.600 osób, zmarło 400.

16:55