Po ponad dobie walki ze skażeniem ekologicznym i sztormem na Bałtyku pojawiła się wczoraj szansa, że wielka plama oleju zostanie usunięta i nie dojdzie do większego zanieczyszczenia wybrzeży Danii. Po kolizji tankowca i frachtowca niedaleko wybrzeży Danii i Niemiec do morza dostało się dwa tysiące ton tłustej mazi.

Jak dowiedzieliśmy się w Centrum Koordynacji Ratownictwa Morskiego w Aarhus teraz najgroźniejsze są małe wycieki: "Główna plama oleju jest już pod naszą kontrolą, ale kilka mniejszych dopłynęło już do wybrzeży Danii" - powiedział oficer dyżurny. Chodzi o dwie wysepki Bogoe i Faroe, odległe o 120 kilometrów od Kopenhagi. W walce ze skażeniem sprzyja też pogoda. Skończył się sztorm i olej nie przedostaje się już przez specjalne pływające bariery. Do skażenia Bałtyku doszło w nocy ze środy na czwartek po kolizji tankowca ze statkiem przewożącym cukier. W burcie pierwszej z tych jednostek powstała duża wyrwa, przez którą wylało się do morza blisko dwa tysiące ton ciężkiego oleju. W zdarzeniu nie ucierpiał żaden z marynarzy. Na miejsce wysłano specjalistyczne jednostki ratownictwa ekologicznego z Danii, Niemiec i Szwecji, które powstrzymały wyciek, a teraz walczą z przemieszczaniem się tłustych plam.

Tymczasem zdaniem inspektora Ochrony Środowiska Morskiego z Gdyni Stanisława Łunkiewicza, nie ma zagrożenia, że olbrzymia plama ropy dotrze do polskiego wybrzeża. Mazut nie zagraża nam nawet wtedy gdy zmieni się kierunek wiatru. Przy okazji tego typu katastrof powstaje jednak pytanie czy jesteśmy przygotowani na tego typu zdarzenia? Co by było gdyby statki zderzyły się u polskich wybrzeży? Z inspektorem Stanisławem Łunkiewiczem rozmawia Robert Gusta:

Nie potrzeba jednak takiej katastrofy by stwierdzić, że jedna nowoczesna jednostka ratownictwa ekologicznego typu "Kapitan Poinc" nie była by w stanie poradzić sobie z tego typu zdarzeniem. Zdaniem specjalistów z Urzędu Morskiego w Gdyni, nie obyłoby się bez pomocy Niemców, Duńczyków czy Szwedów.

Na zdjęciu na dole: Jedyny polski statek ratownictwa ekologicznego "Kapitan Poinc". Foto: Kapitan Bogdan Puchacz

00:00