Jeszcze dziś będą znane wyniki badań migdałków dwóch nastolatek, leżących w łódzkim szpitalu z podejrzeniem choroby Creutzfelda-Jacoba. Prawdopodobnie za kilka dni poznamy wyniki badań płynu mózgowo- rdzeniowego, prowadzonych w Wiedniu – powiedział RMF profesor Paweł Liberski, neuropatolog z Akademii Medycznej w Łodzi.

Badania pozwolą ustalić, czy dziewczynki rzeczywiście są chore na chorobę Creutzfelda-Jacoba: Jeżeli jest białko prionu na migdałku, to mamy do czynienia z tą chorobą. Jeżeli nie ma, to nic nie wiadomo - powiedział RMF prof. Liberski.

Jego zdaniem pozytywny wynik badań będzie początkiem całej procedury sprawdzającej. Trzeba będzie m.in. ustalić, czy zarażenie nastąpiło drogą pokarmową. Jest bowiem jeszcze inna, sporadycznie występująca odmiana choroby, która nie ma nic wspólnego z zakażoną wołowiną. Na taką chorobę zmarła dwa lata temu pacjentka w szpitalu w Szczecinie. Naukowcy wciąż nie wiedzą, jak dochodzi do zakażenia.

Jeśli dziewczyny zaraziły się drogą pokarmową, to byłby dowód na to, że BSE jest w Polsce od dawna. Okres inkubacji CJD wynosi około 10 lat.

Profesor Liberki podkreśla jednak, że w tym przypadku obie formy choroby są bardzo mało prawdopodobne. Naukowcy podejrzewają raczej, że mamy do czynienia z jednym z tysiąca wirusów.

Według szefowej kliniki chorób zakaźnych AM życie obu pacjentek nie jest zagrożone. U dziewczynek nadal występują m.in. zaburzenia neurologiczne, utrata świadomości, lęki. Oddychają same, a inne narządy - poza mózgiem - pracują prawidłowo.

foto RMF

14:10