Życiu piętnastolatka najbardziej poszkodowanego podczas wieczornej eksplozji w Jaśle nie zagraża niebezpieczeństwo. Jednak jego stan lekarze wciąż określają jako ciężki.

Czterech nastolatków próbowało zdetonować spłonki ostrzegawcze, wycofane z użytku na kolei. Trójka chłopców została poraniona odłamkami. Dwóch z nich nadal przebywa w szpitalu na oddziale chirurgii z ranami rąk, nóg i tułowia. Ich stan jest dobry. Jeden z poszkodowanych po opatrzeniu w ambulatorium jeszcze wczoraj wrócił do domu. Najbardziej poszkodowany chłopak przebywa wciąż na oddziale intensywnej terapii. "Jeden z chłopców 15-letni Andrzej doznał w wyniku eksplozji poważnych obrażeń ciała, między innymi stracił lewą dłoń. Chłopiec doznał również otwartego złamania podudzia oraz ran odłamkowych całego ciała" - powiedział rzecznik podkarpackiej policji Wiesław Dybaj. Policja i prokuratura ustalają teraz skąd chłopcy wzięli spłonki ostrzegawcze. Kiedyś używano ich na kolei, by ostrzec przed awarią, teraz wiadomo tylko, że chłopcy wynieśli spłonki z piwnicy jednego z bloków na swoim osiedlu. Albo właśnie tam je znaleźli, albo ukryli je tam by później zdetonować.

10:20