Za niecały tydzień minie dwudziesta rocznica wykrycia pierwszego przypadku HIV. Tymczasem w Wielkiej Brytanii coraz więcej ludzi zaraża się tym śmiertelnym wirusem. Według opublikowanych wczoraj danych, w tym roku na Wyspach Brytyjskich zarejestrowno już 3.425 przypadków zakażeń. Jest to równoznaczne z 14-procentowym wzrostem w stosunku do zeszłorocznych wyników.

Raport Instytutu Zdrowia Publicznego stwierdza również, iż w Wielkiej Brytanii żyje co najmniej 10 tysięcy osób zarażonych wirusem HIV, które o tym nie wiedzą. Tegoroczna statystyka jest dla lekarzy bardzo niepokojąca. Jeszcze nigdy od czasu pierwszych zarejestrowanych w 1985 roku przypadków, liczba zarażeń wirusem nie była tak wysoka. Można to tłumaczyć tak: albo Brytyjczycy zapomnieli o ostrożności, albo coraz więcej ludzi poddaje się testom laboratoryjnym. Zdaniem ekspertów wysoki wskaźnik zakażeń wśród heteroseksualistów można tłumaczyć właśnie tym trendem. Potwierdzają oni zarazem, iż głównym sposobem przenoszenia się wirusa jest nadal brak odpowiedniego zabezpieczenia wśród homoseksualistów. Według brytyjskiego Instytutu Badań Opinii Publicznej szczególnie młodzi Brytyjczycy coraz częściej mają kontakty z przypadkowymi partnerami. Jeśli ta tendencja się utrzyma przyszłoroczne dane na temat wirusa HIV mogą być jeszcze gorsze. Posłuchaj relacji korespondenta radia RMF FM Bogdana Frymorgena:

Tymczasem w Republice Południowej Afryki zmarł wczoraj 12-letni chłopiec chory na AIDS, który stał się symbolem walki z tą chorobą. W ostatnich miesiącach życia Nkosi Johnson został nieoficjalnym rzecznikiem kampanii przeciwko AIDS. W zeszłym roku dwunastolatek przemawiał na konferencji afrykańskich przywódców w Durbanie. Wystąpił tam z dramatycznym apelem do południowoafrykańskiego prezydenta Thabo Mbeki o zapewnienie ciężarnym matkom dostępu do AZT - leku na AIDS. Byłaby to szansa na przeżycie dla takich dzieci jak on. Johnson urodził się już z wirusem HIV.

01:40