Skąd my to znamy? Widzimy kogoś i.... zaczynamy gorączkowo szukać w pamięci, jak ma na imię. Naukowcy z Uniwersytetu Temple, pod kierunkiem doktor Ingrid Olson znaleźli sposób, by nam to przypominanie ułatwić. Metoda polega na delikatnej stymulacji elektrycznej prawego przedniego płata skroniowego mózgu.

Metoda jest nieinwazyjna, delikatny prąd elektryczny o natężeniu 1 do 2 miliamperów przepływa w obwodzie, w którym elektrody umieszczone są na powierzchni skóry głowy badanej osoby. Jak donosi w październikowym numerze czasopismo "Neuropsychologia", ochotnicy poddani takiemu zabiegowi, aż o 11 procent lepiej przypominali sobie imiona znanych osób, których zdjęcia im pokazywano.

W trakcie eksperymentu badanym pokazywano też zdjęcia charakterystycznych krajobrazów. W tym przypadku żadnego postępu w przypominaniu sobie nazw tych miejsc nie było. Poprawa dotyczyła tylko imion. Naukowcy spodziewają, że ich odkrycie może pomóc teraz w szukaniu metody terapii zaburzeń pamięci, także w innych sytuacjach, niż rozpoznawanie, jak nazywają się osoby, które skądś znamy.