Naukowcy z Michigan State University i Florida Keys Community College potwierdzili pierwszy znany w historii przypadek złapania żarłacza tępogłowego z dwiema głowami. Dokładne badania pokazały, że znaleziony blisko dwa lata temu osobnik jest w istocie jednym rekinem z dwiema głowami, a nie parą zrośniętych "bliźniąt syjamskich".

Naukowcy przypominają, że w przeszłości znajdywano dwugłowe osobniki innych gatunków rekinów, po raz pierwszy jednak zarejestrowano taki przypadek wśród uważanych za szczególnie agresywne i niebezpieczne żarłaczy tępogłowych, zwanych też byczymi.

Takie przypadki są względnie często obserwowane u hodowanych w niewoli węży i jaszczurek. U rekinów, które w przypadku tej nieprawidłowości praktycznie nie mają szans by w naturze przeżyć, szanse ich znalezienia są znacznie mniejsze.

W tym przypadku na dwugłowego osobnika trafił rybak, który rozciął ciało ciężarnej samicy. Młody rekin żył tylko przez chwilę. Badania przy pomocy aparatury Magnetycznego Rezonansu Jądrowego pokazały, że osobnik miał całkiem oddzielne głowy, serca i żołądki, był jednak zrośnięty w tylnej części ciała i miał tylko jeden ogon. Na tej podstawie badacze z MSU uznali, że mają do czynienia z pojedynczym rekinem.

Badacze przyznają, że nie są w stanie jeszcze określić, co było przyczyną deformacji młodego rekina. Znaleziono go 7 kwietnia 2011 roku w wodach Zatoki Meksykańskiej, niespełna rok po wybuchu i wycieku ropy z platformy Deepwater Horizon. Nie sposób jednak jeszcze ocenić, czy skażenie wody było w tym przypadku decydującym czynnikiem.