Premier Dominique de Villepin jest najgroźniejszym piratem drogowym we Francji - twierdzi tygodnik motoryzacyjny "Auto Plus". Dziennikarze przez dwa tygodnie śledzili samochodem służbową limuzynę szefa rządu, wykorzystując przy tym nowoczesny radar i aparat fotograficzny, by mieć dowody.

Eksperyment trwał dwa tygodnie, a jego efekty są zatrważające: gdyby szofer premiera był karany jak zwykły zmotoryzowany Francuz, straciłby prawo jazdy aż 6 razy, nie mówiąc już o górze mandatów za notoryczne łamanie przepisów. A kierowca pozwalał sobie na bardzo wiele: przejeżdżanie przez skrzyżowanie na czerwonym świetle, zbyt szybką jazdę, jazdę pod prąd jednokierunkowymi ulicami, nieprawidłowe parkowanie i wiele innych.

Drugi prawicowy faworyt w zbliżających się wyborach prezydenckich, szef MSW Nicolas Sarkozy, troszczy się nieco bardziej o kodeks drogowy: w ciągu dwóch tygodni jego szoferowi powinno zostać odebrane prawo jazdy "tylko" 3 razy. Ale wszystko to nic: w opublikowanych właśnie wspomnieniach szofer byłego socjalistycznego prezydenta Francisa Mitterranda (woził go 20 lat) wyznał, że w ogóle nie miał prawa jazdy!