Lądownik chińskiej sondy księżycowej Chang'e-5 jest już na powierzchni Srebrnego Globu. O sukcesie manewru lądowania informują chińskie media. Sonda ma pobrać próbki księżycowego gruntu i dostarczyć je na Ziemię. Chiny chcą dołączyć do Stanów Zjednoczonych i Związku Radzieckiego, które jako jedyne do tej pory kraje zdołały takie zadania wykonać. To wstęp do przyszłej chińskiej misji marsjańskiej.

Ważąca ponad 8 ton sonda, która wystartowała z poligonu kosmicznego na wyspie Hainan ponad tydzień temu, składa się w sumie z czterech elementów. To orbiter z modułem, który ma wrócić na Ziemię i lądownik z modułem, który ma wynieść próbki z powierzchni na orbitę Księżyca. Lądownik odłączył się od orbitera przedwczoraj wieczorem czasu polskiego. Orbiter pozostał na orbicie na wysokości około 200 kilometrów nad powierzchnią Srebrnego Globu. 

Celem misji jest rejon Mons Rümker w obszarze tzw. Oceanu Burz na zachodniej półkuli Księżyca. Naukowcy są przekonani, że w tym rejonie dość długo dochodziło do aktywności wulkanicznej i skały są stosunkowo młode, pochodzą sprzed mniej więcej miliarda lat. Wiek próbek pobranych przez astronautów misji Apollo i radzieckie sondy Łuna oszacowano na ponad 3 miliardy lat.  

Lądownik ma zarówno wiertnię do pobierania próbek z głębokości do ok. 2 metrów, jak i łopatkę. Ma pobrać ok. 2 kilogramów materiału i umieścić je w specjalnym pojemniku na pokładzie modułu, który wróci potem na orbitę. Jak informuje państwowa telewizja CCTV procedura pobierania próbek ma się rozpocząć w ciągu najbliższych dwóch dni. Na orbicie Księżyca dojdzie potem do przekazania pojemnika z próbkami na pokład tego elementu sondy, który ostatecznie wróci na Ziemię. Powrotna droga ma potrwać ok. 4,5 doby, lądowanie w rejonie Wewnętrznej Mongolii zaplanowano między 15 a 17 grudnia. 

Opracowanie: