13 minut po północy z przylądka Canaveral na Florydzie wystartował wahadłowiec Atlantis z 5-osobową załogą na pokładzie. Jej zadaniem będzie przyłączenie do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej ALFA amerykańskiego modułu laboratoryjnego Destiny.

Czy wydatek się opłaci?

Jest to pierwsze z sześciu laboratoriów, jakie mają funkcjonować w ramach stacji. Laboratorium to cylindryczny moduł wielkości autobusu, ważący blisko15 ton, składa się z 415 tysięcy elementów i 42 kilometrów okablowania. W jego skład wchodzi 13 komputerów, a jeszcze jeden zostanie przywieziony podczas następnej wyprawy promowej. Dzięki modułowi już za kilka miesięcy będzie możliwe rozpoczęcie programu eksperymentów na pokładzie stacji. Jego pełne wyposażenie zajmie jeszcze lata. Jednak część aparatury będzie już wkrótce będzie gotowa do użycia. Jako pierwsze mają się rozpocząć badania procesu tworzenia się kryształów i wpływu nieważkości na organizmy kosmonautów. Destiny ma też dla Amerykanów znaczenie symboliczne. Umożliwi całkowite przejęcie kontroli lotu całej stacji od Rosjan.

Znaleźli się również malkontenci

Nie brak również głosów sceptycznych, które twierdzą, że przy olbrzymich kosztach laboratorium kosmiczne zapewni bardzo ograniczony zakres badaniom niewielkiej naukowej wartości. Nie zapominajmy, że program kosmiczny miał zawsze nieco szersze niż naukowe znaczenie. A astronauci pracujący na pokładzie Destiny będą mieli dużo okazji by udowodnić sceptykom, że nie mieli racji. Dodajmy, że laboratorium jest tak kosztowne, że NASA nie zbudowała jego repliki i gdyby Destiny zostało zniszczone podczas lotu program badawczy stacji zostałby opóźniony o całe lata.

foto EPA

08:45.