W Paryżu toczy się zacięta bitwa prawna o tamtejszą, zabytkową pracownię Pabla Picassa. W sprawę włączył się prezydent Francji François Hollande!

Prezydent Hollande nakazał francuskiej minister kultury Aurélie Filippetti jak najszybsze wpisanie na listę chronionych zabytków tzw. "Strychu Picassa" - ponad 200-metrowego poddasza jednej z paryskich kamienic, gdzie sławny artysta namalował m.in. w 1937 roku znany monumentalny obraz "Guernica", który był protestem przeciwko wojnie domowej w Hiszpanii. Pracownią dysponował dotąd darmowo Narodowy Komitet Edukacji Artystycznej, który organizował w niej wystawy. Właściciel lokalu - francuska Izba Komorników - chce jednak sprzedać go jako luksusowy apartament - i ludzie nie będą mogli zwiedzać legendarnej pracowni. O losie "Strychu Picassa" zdecyduje sąd.

Od blisko trzech lat trwa również bitwa bitwa prawna wokół kilkuset nieznanych wcześniej dzieł Pabla Picassa. Wszystko z powodu elektryka, który pracował w rezydencjach sławnego malarza. Mężczyzna twierdzi, że jest prawowitym spadkobiercą części zbiorów. "Afera jest tak zagmatwana, że zaczyna przypominać wenezuelski tasiemiec" - ironizują francuskie media. Emerytowany elektryk, który zakładał alarmy u Picassa, twierdzi, że był kuzynem nieżyjącego już szofera mistrza. W 2010 roku, to właśnie ten mężczyzna: Pierre Le Guennec, ujawnił, że posiada kolekcję prawie trzystu dzieł Picassa, które, jak twierdzi, podarował mu sam malarz. Dzieci mistrza sugerują jednak, że dzieła, przed śmiercią, zostały skradzione ich ojcu. Policjanci, którzy prowadzą dochodzenie w tej sprawie przyznają, że zaczynają się w tym wszystkim gubić.