Kategorycznie odmawiamy zwrotu - tak rosyjski minister kultury odpowiada Bogdanowi Zdrojewskiemu, który stara się o zwrot 18 cennych obrazów będących własnością Polski. Jak twierdzi strona rosyjska, dzieła trafiły do tamtejszych muzeów jako "zdobycz wojenna" i "zostały opłacone krwią żołnierzy".

"Obrazy zostały opłacone krwią naszych żołnierzy. Nie my rozpoczęliśmy tę wojnę" - mówi cytowany przez agencję RIA Nowosti szef rosyjskiego resortu kultury, Władimir Miedinski. Jak twierdzi, nie zamierza nawet rozpatrywać możliwości zmiany statusu tych dzieł  i nie zgadza się na żadne dyskusje o prawie własności. Według niego, takie przepisy zostały już wcześniej ustalone w powojennych umowach międzynarodowych. - Żadnych inicjatyw innych państw wspierać nie będziemy - podsumował minister.

Polska stara się aktualnie o 31 obiektów utraconych w wyniku II wojny, które znajdują się poza granicami naszego kraju. Najwięcej obiektów znajduje się w Rosji. Jest ich tam 18.

O trzy dzieła staramy się natomiast m.in. w Niemczech, w Stanach Zjednoczonych - o cztery. - Dwa obiekty są przedmiotem roszczeń tu, w Polsce. Te dwa postępowania w Polsce na pewno zakończą się sukcesem, w ciągu najbliższych kilku tygodni będę mógł opowiedzieć o pierwszym z nich" - zapowiedział podczas ostatniej konferencji prasowej minister kultury Bogdan Zdrojewski.

Polska ma pełne prawo domagać się ich zwrotu, ponieważ polskie dobra kulturalne i historyczne, które w czasie II wojny światowej zostały zagrabione przez wojska niemieckie, a następnie przejęte i wywiezione przez Armię Czerwoną, pozostają własnością naszego kraju.