Na festiwalu w Cannes odbyła się uroczysta premiera filmu "Indiana Jones i artefakt przeznaczenia". Odtwórca głównej roli - Harrison Ford - został nagrodzony Honorową Złotą Palmą.

Jestem bardzo poruszony. Mówią, że przed śmiercią widzisz przed oczami migawki ze swojego życia. A mi właśnie życie przeleciało przed oczami - jego wielka część, ale nie całość - mówił Harrison Ford przed projekcją filmu. Zanim wręczono mu Honorową Złotą Palmę, pokazano montaż z jego najsłynniejszymi rolami. 

Branżowe media podkreślają, że Ford był wyraźnie wzruszony. W krótkim wystąpieniu podziękował swojej żonie za wspieranie go w spełnianiu marzeń. Was też kocham. Mam film, który powinniście obejrzeć - zwrócił się do publiczności. 

Jak podaje "The Hollywood Reporter", po pokazie festiwalowa publiczność nagrodziła twórców filmu 6-minutową owacją na stojąco. 

"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" to pierwszy film z kultowej serii, którego nie wyreżyserował Steven Spielberg. Tę rolę przyjął na siebie James Mangold. Spielberg pozostał producentem filmu podobnie jak drugi z ojców tej serii - George Lucas. 

Harrison Ford wielokrotnie zapowiadał, że po raz ostatni powrócił do roli słynnego archeologa i poszukiwacza przygód. Większość akcji nowego filmu osadzono w latach 60. XX wieku, ale w początkowej sekwencji filmu cofnięto się do czasów II wojny światowej. 

Akcja piątej części przygód Indiany Jonesa związana jest z kosmicznym wyścigiem supermocarstw i faktem, że podwaliny amerykańskiego programu lądowania na Księżycu położyli byli naziści.

W obsadzie filmu oprócz Forda są też m.in. Mads Mikkelsen, Boyd Holbrook, Phoebe Waller-Bridge, John Rhys-Davies, Antonio Banderas, Thomas Kretschmann i Toby Jones. Za muzykę kolejny raz odpowiada John Williams. 

"Indiana Jones i artefakt przeznaczenia" trafi do polskich kin 30 czerwca. 

O nowej części przygód Indiany Jonesa było głośno już na długo przed premierą - m.in. ze względu na informacje, że odtwórca głównej roli został cyfrowo odmłodzony na potrzeby pojawiających się w filmie retrospekcji. 

Nie podobał mi się ten pomysł do czasu, gdy zobaczyłem, jak to rozwiązano. Zrobiono to inaczej niż w filmach, które widziałem - tłumaczył Harrison Ford w wywiadzie dla branżowego pisma "The Hollywood Reporter"Oni mają każdą klatkę filmu - wywołaną czy nie - z 40 lat mojej pracy dla Lucasfilm przy różnych projektach. Gram scenę, a oni z pomocą sztucznej inteligencji przeszukują archiwa, by znaleźć mnie w takim samym ustawieniu i oświetleniu. To jest niesamowite, działa i to moja twarz - podkreślał aktor.