Moskwę ogarnęło artystyczne szaleństwo cenowe. Za bilet do wyremontowanego za blisko 700 milionów dolarów Teatru Bolszoj trzeba u "koników" zapłacić równowartość 2 tys. złotych. Biletów w kasach już od dawna nie można kupić.

Na nową scenę bilety sprzedajemy trzy miesiące przed spektaklem, a na scenę główną, historyczną, dwa miesiące przed - tłumaczy Katerina Nowikowa z teatru Bolszoj. W związku z tą szaloną pogonią za biletami, jednej osobie sprzedajemy tylko dwie wejściówki - dodaje.

Wczoraj wieczorem po pierwszej premierze "Rusłana i Ludmiły" Puszkina doszło do małego skandalu. Niektórzy widzowie krzyczeli "hańba", a powodem było ironiczne potraktowanie "rosyjskiej tradycji" i tajski masaż na scenie.