Poruszeni do głębi widzowie i pikiety przed kinami - to atmosfera z przedpremierowych pokazów "Pasji" Mela Gibsona. Film opowiadający o ostatnich godzinach życia Jezusa Chrystusa wchodzi na ekrany prawie 3 tys. kin w Stanach Zjednoczonych. "Pasja", oparta – jak podkreśla reżyser - na tekstach Ewangelii, na długo przed premierą spotkała się z zarzutami dotyczącymi antysemityzmu. Zdaniem organizacji żydowskich, film wpisuje się w nurt opinii obarczających Żydów zbiorową odpowiedzialnością za śmierć Jezusa. Opnie o filmie wśród pierwszych widzów są mocno podzielone. Film bardzo wiernie przedstawia wydarzenia opisane w Ewangelii, szczególnie jeśli chodzi o mękę i śmierć Jezusa. Kilka scen bardzo mnie poruszyło, niemal się rozpłakałem. To brutalny film, ale nie tak brutalny, jak się można było spodziewać, choćby z opisów. Pamiętajmy że to tylko film - mówiła jedna z kobiet po wyjściu z kina z Nowego Jorku. Wiele osób wyrażało podziw dla Mela Gibsona, za to że odważył się poruszyć temat męki Jezusa. Ale Pasja nie wszystkim się podobała. To okropny film, nie waham się stwierdzić, że mamy do czynienia z jednym z najczarniejszych dni w historii chrześcijaństwa. Teologia chrześcijańska została tutaj wykorzystana do promowania przemocy i nienawiści. Po obejrzeniu tego filmu pozostaje w pamięci obraz Żydów, jako ludzi którzy uciekają się do manipulacji, by osiągnąć swój cel - czyli zabić Jezusa - mówił inny z widzów. Dodajmy, że przed kinami, gdzie wyświetla się "Pasję", odbywają się demonstracje i pikiety przedstawicieli społeczności żydowskiej. W Waszyngtonie kinom pokazującym film Gibsona zapewniono specjalną ochronę.