Kolejne szokujące doniesienia ze świata przemysłu filmowego. Islandzka wokalistka Björk oskarżyła o molestowanie słynnego duńskiego reżysera. Nie podała jego nazwiska, ale wszyscy domyślili się, że chodzi o Larsa von Triera, u którego wystąpiła w filmie "Tańcząc w ciemnościach". Głos w sprawie zabrał już sam reżyser. Zdecydowanie odrzucił oskarżenia, przyznając tylko, że on i piosenkarka "zdecydowanie nie są przyjaciółmi".

Piosenkarka opublikowała wpis na Facebooku, w którym podkreśliła, że odważyła się na ujawnienie prawdy o praktykach von Triera po tym, jak wybuchł skandal wokół słynnego hollywoodzkiego producenta Harveya Weinsteina. Björk podkreśliła, że "zdała sobie sprawę, iż reżyser może dotykać i molestować swoją aktorkę, za przyzwoleniem instytucji filmowych".

Artystka twierdzi, że na planie filmu była upokarzana i została wtłoczona w rolę "obiektu seksualnego" przy braku sprzeciwu ekipy. Ze względu na przykre doświadczenia miała porzucić karierę aktorską. Kiedy odrzuciła kolejną propozycję von Triera, ten miał się obrazić i ukarać ją, dając innym do zrozumienia, że jest "trudna we współpracy".

Do oskarżeń odniósł się już reżyser. Lars von Trier zdecydowanie zaprzeczył, jakoby dopuszczał się molestowania, podkreślając jednak, że on i Björk nie są w przyjaznych stosunkach. 

Po stronie von Triera stanął producent Peter Aalbaek Jensen, który również pracował przy "Tańcząc w ciemnościach". Stwierdził wręcz , że to on i reżyser "byli ofiarami Björk", która ma "bardzo trudny charakter".

Lars von Trier jest dość kontrowersyjnym reżyserem. W 2011 roku powiedział np., że "rozumie Hitlera" i "jest nazistą". Słowa te padły podczas konferencji prasowej po pokazie dzieła "Melancholia". Po tym incydencie został uznany za persona non grata na ówczesnym festiwalu filmowym w Cannes.

(m)

The Guardian