​Podczas uroczystości na Westerplatte odczytany został Apel Pamięci, w którym znalazło się wspomnienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii, a także ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, którzy "oddali życie w katastrofie smoleńskiej wraz z 93 uczestnikami pielgrzymki do Katynia". Apel Pamięci miał być pierwotnie odczytany przez harcerza, harcmistrza Artura Lemańskiego - tak zapowiedział to w swoim przemówieniu Adamowicz. Tekst przeczytał jednak żołnierz.

​Podczas uroczystości na Westerplatte odczytany został Apel Pamięci, w którym znalazło się wspomnienie prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jego małżonki Marii, a także ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego, którzy "oddali życie w katastrofie smoleńskiej wraz z 93 uczestnikami pielgrzymki do Katynia". Apel Pamięci miał być pierwotnie odczytany przez harcerza, harcmistrza Artura Lemańskiego - tak zapowiedział to w swoim przemówieniu Adamowicz. Tekst przeczytał jednak żołnierz.
Uroczystości na Westerplatte /Roman Jocher /PAP

Prezydent Gdańska: To jest coś niebywałego, smutnego, wręcz skandalicznego

Prezydent Gdańska powiedział dziennikarzom po uroczystości, że harcerz został w ostatniej chwili "zablokowany przez funkcjonariusza Żandarmerii Wojskowej". 

Jasno było ustalone (z przedstawicielami MON), że harcmistrz Lemański odczytuje apel, natomiast odniesienia "są wśród nas" wygłasza oficer Marynarki Wojennej. To jest coś niebywałego, smutnego, wręcz skandalicznego, że młodzież harcerską traktuje się jako rekwizyt, odrzuca się ją i odsuwa - ocenił.

Paweł Adamowicz na swoim profilu na Twitterze zamieścił także nagranie wideo:

Oburzający film! Przedstawiciele MON blokują fizycznie harcerza, który miał przeczytać Apel Pamięci na Westerplatte "Proszę stać!" - napisał prezydent Gdańska na Twitterze. 

Tuż po zakończonych uroczystościach Paweł Adamowicz skomentował całą sytuację. Mówił o tym, że wojsko złamało dane Miastu Gdańsk słowo, a po raz pierwszy od wielu lat wojsko odmówiło możliwości zorganizowania tradycyjnego śniadania dla harcerzy. 

MON dotychczas nie odpowiedziało na zarzuty prezydenta Gdańska

MON dotychczas nie odpowiedziało na zarzuty prezydenta Gdańska. Rzecznik resortu nie odbiera telefonów. Dziennikarz RMF FM Patryk Michalski rozmawiał z wiceministrem Bartoszem Kownackim, który zapewniał, że nie zna sprawy, i jeszcze nie słyszał o zablokowaniu harcerza. 

Nasz reporter z pytaniami zwrócił się też do biura prasowego, by dowiedzieć się, jakie były ustalenia pomiędzy władzami miasta a ministerstwem, i dlaczego harcerz, dopiero w ostatniej chwili, tuż przed apelem, został zatrzymany. Kolejne pytanie dotyczyło tego, czy resort miał uzasadnione obawy, że harcerz chciał odczytać Apel Pamięci z pominięciem nazwisk ofiar katastrofy smoleńskiej. 

ZHP prosi prezydenta o "pomoc w wyjaśnieniu" sytuacji

Głos w sprawie zabrał także Związek Harcerstwa Polskiego. "Podczas tegorocznych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej na Westerplatte organizatorzy zaplanowali, że apel poległych odczyta instruktor harcerski. Ostatecznie nie doszło do tego. Sytuacja, która miała miejsce dzisiaj rano na Westerplatte była niecodzienna i dla nas niezrozumiała" - napisano w komunikacie ZHP.

Z oświadczenia wynika, że ZHP zwróciło się do prezydenta Andrzeja Dudy, "który jest honorowym protektorem harcerstwa o pomoc w jej (sytuacji - Red.) wyjaśnieniu". Na Westerplatte obecnych było ponad 350 harcerzy.

"Jesteśmy organizacją wychowawczą i właśnie wychowanie młodego pokolenia Polaków jest naszą podstawową misją. Wyrażamy zaniepokojenie sytuacją, u podłoża której mogło lec nieporozumienie organizatorów uroczystości, a w efekcie której harcerze obecni na Westerplatte mogą być odebrani jako uczestnicy politycznego sporu" - podkreślono.

Związek Harcerstwa Polskiego przypomniał, że w organizacji obchodów rocznicowych na Westerplatte bierze udział od ich oficjalnego początku w 1999 roku. Jak dodano, wcześniej drużyny ZHP co roku organizowały na Westerplatte specjalny rocznicowy apel.

(ph)