Prezydent Uzbekistanu Szawkat Mirzijojew przekazał, że w piątkowych protestach w mieście Nukus zginęli cywile i funkcjonariusze organów bezpieczeństwa. Zdaniem przebywających na emigracji polityków opozycji są niepotwierdzone doniesienia o dziesiątkach zabitych. Media informują też o tysiącach rannych.

W oświadczeniu opublikowanym online prezydent Uzbekistanu Szawkat Mirzijojew napisał, że w mieście Nukus, stolicy Karakałpacji, autonomicznego regionu leżącego w północnozachodniej części kraju, w piątek uczestnicy zamieszek dopuścili się "destrukcyjnych działań", rzucając kamieniami, wzniecając pożary i atakując policję.

"Niestety wśród cywilów i funkcjonariuszy organów ścigania są ofiary" - napisał prezydent. W oświadczeniu nie określił ich liczby i charakteru obrażeń.

Prokuratura Generalna Uzbekistanu poinformowała dziś o 18 zabitych. Władz twierdzą też, że poszkodowane zostały 243 osoby.

Szpitale pełne rannych

Jak poinformował w niedzielę uzbecki portal informacyjny Daryo.uz po zamieszkach do szpitali trafiły tysiące poszkodowanych. Portal cytuje wypowiedź Sułtanbeka Zijajewa, szefa ministerstwa zdrowia Republiki Karakałpacji, mówiącego, że szpitale w mieście Nukus są pełne pacjentów, którzy zostali ranni podczas starć z siłami bezpieczeństwa. "Tysiące rannych zostało hospitalizowanych i jest leczonych" - powiedział minister.

Na komunikatorze Telegram w piątek i w sobotę pojawiły się zdjęcia sugerujące, że w trakcie tłumienia protestów przez policję zginęli ludzie. Władze oświadczyły w sobotę, że aresztowały "organizatorów masowych zamieszek", którzy chcieli zająć budynki administracyjne w Nukusie.

Nieoficjalne informacje o dziesiątkach zabitych

Przebywający na emigracji polityk opozycji, Pułat Ahunow, powiedział agencji Reutera, że na podstawie kontaktów z lokalnymi źródłami i materiału wideo, co najmniej pięć osób zostało zabitych. Dodał, że istnieją niepotwierdzone doniesienia o dziesiątkach innych zmarłych.

Ahunow powiedział, że jego informatorzy nie byli w stanie uzyskać informacji o ofiarach starć z powodu stanu wyjątkowego, zadekretowanego przez władze. Uzbekistan jest ściśle kontrolowaną byłą republiką radziecką, w której rząd zdecydowanie ogranicza wszelkie formy sprzeciwu.

Przyczyny protestów

Był to drugi wybuch niepokojów w Azji Środkowej w tym roku, po tym, jak Kazachstan stłumił masowe protesty w styczniu, a Rosja i inne byłe republiki radzieckie wysłały wojska, aby pomóc władzom w przywróceniu porządku.

Protesty w Uzbekistanie zostały wywołane zapowiadanymi przez prezydenta kraju zmianami konstytucyjnymi, które pozbawiłyby Karakałpację autonomicznego statusu. Prezydent zrezygnował z tych planów w sobotę.

Steve Swerdlow, profesor nadzwyczajny praw człowieka na Uniwersytecie Południowej Kalifornii i ekspert ds. Azji Środkowej, powiedział Reutersowi, że Uzbekistan od dawna unika publicznego dialogu w sprawie postulatów i obaw mniejszości etnicznych.

Rząd powinien zaangażować się w tej sprawie tak przejrzyście, jak to możliwe, wyjaśnić co się wydarzyło, szczególnie w sprawie ofiar i użycia siły, umożliwić niezależnym mediom informowanie, a w dłuższej perspektywie przeprowadzić trudne dyskusje z miejscową ludnością na temat tego, jakie ich obawy były przyczyną tak masowych protestów - powiedział Swerdlow.