Zamiast destalinizacji, o której wielokrotnie mówił niedawny prezydent Dmitrij Miedwiediew, w Rosji następuje rehabilitacja Związku Radzieckiego. Wciąż tęskni za nim połowa społeczeństwa. Huczne obchody 70. rocznicy bitwy stalingradzkiej i dyskusja o powrocie Stalingradu na mapę Rosji to odpowiedź Kremla na społeczne nastroje.

Opublikowane na początku lutego badania społeczne, przeprowadzone przez Centrum im. Lewady wskazują, że tylko w ciągu roku aż o siedem procent wzrosła liczba zwolenników radzieckiego systemu rządów. Powrotu Związku Radzieckiego pragnie obecnie 36 procent Rosjan. Równocześnie maleje liczba stronników "systemu Putinowskiego" - jest ich teraz zaledwie 17 procent. Podobną tendencję można zauważyć wśród zwolenników zachodniej demokracji, których liczba spadła z 29 do 22 procent.

Putin zrehabilituje oficjalnie radziecką przeszłość?

Władze na Kremlu nie pozostają obojętne na nastroje społeczeństwa. Zadaniem trzeciej kadencji prezydenckiej Władimira Putina jest "duchowe odrodzenie" rosyjskiego społeczeństwa - mówi rzecznik prezydenta, Dmitrij Pieskow, a znany filozof Siergiej Roganow wyjaśnia, że chodzi edukację patriotyczną i rehabilitację tych osiągnięć ZSRR, z których Rosjanie mogą być dumni. Musi nastąpić oficjalna rehabilitacja spadku po ZSRR i w tej sprawie słowo należy do prezydenta. Jestem przekonany, że Władimir Putin to zrobi. Nie chodzi jednak o odrodzenie ideologii partii komunistycznej - twierdzi Roganow.

Jego zdaniem, po cichu taka rehabilitacja ma już miejsce, zwłaszcza w sferach socjalnej i edukacji. Przywracane są sprawdzone w czasach radzieckich zasady.

Społeczeństwo tęskni za silnym i wszechwładnym państwem

Imperialne dążenia Kremla nie są dla nikogo tajemnicą. Władimir Putin już dawno nazwał rozpad ZSRR "geopolityczną katastrofą", choć zastrzegał, że ten, kto myśli o odbudowie Związku Radzieckiego, "pozbawiony jest mózgu". Niemniej nie da się nie zauważyć, że Kreml dąży do dominacji nad byłymi republikami ZSRR, teraz niepodległymi państwami, jak Białoruś czy Ukraina.

Nie sprzeciwia się temu rosyjska elita, która do tej pory nie może pogodzić się z utraconym statusem imperium. Otwarcie mówi o tym Natalia Kasperskaja, współzałożycielka jednej z najbardziej znanych na świecie firm komputerowych. Jako człowiek, który przeżył wiele lat w ZSRR,  odczuwam nostalgię za tym potężnym państwem. Ale nasz kraj może - moim zdaniem - ponownie osiągnąć ten status - mówi Kasperskaja,  zastrzegając jednak, że nie chodzi o "socjalizm", lecz o siłę dawnego radzieckiego mocarstwa.

Za Związkiem Radzieckim tęsknią również zwykli Rosjanie, z którymi rozmawiał nasz korespondent Przemysław Marzec. Uważają, że w ZSRR żyło się lepiej i bezpieczniej. Tyle mówią o wolności, a wolność była wtedy, nie teraz. Wychodziłem z domu i nie bałem się (...) Wciąż jesteśmy pod skrzydłami Związku Radzieckiego, ale wtedy stosunki między ludźmi były nadzwyczajne. Żyliśmy razem, ludzie byli wrażliwi, było inaczej niż teraz - mówią.

Nastroje społeczne próbują wykorzystać także komuniści z Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, którzy grają teraz rolę socjaldemokratów, choć nigdy nie wyrzekli się Lenina czy Stalina.

Ugrupowanie 23 lutego organizuje swój zjazd z okazji 20-lecia istnienia. Ma to być zjazd jak w czasach Breżniewa. Zaproszono 112 przedstawicieli  partii komunistycznych z 90 krajów. W spotkaniu weźmie udział co najmniej 3 tysiące delegatów.

To będzie zjazd podobny do tych z lat 70. ubiegłego wieku, kiedy Komunistyczna Partia Związku Radzieckiego rządziła niepodzielnie - podkreśla deputowany Dumy Państwowej Wadim Sołowiow.