Hiszpańskie ministerstwo ds. konsumenckich rozpoczęło przed świętami Bożego Narodzenia kampanię, której celem jest "uwrażliwienie na seksistowskie reklamy zabawek, które utrwalają tradycyjne role płciowe".
Na wideo nakręconym w ramach kampanii "Zabawki protestują przeciwko seksizmowi" różne animowane postaci wzywają rodziny z dziećmi do rozwiązania problemu polegającego na tym, że poszczególnym zabawkom wolno bawić się tylko z połową populacji dzieci - z chłopcami albo z dziewczynkami. Tymczasem według ministra Alberto Garzona z Komunistycznej Partii Hiszpanii (PCE) zabawa jest bezpłciowa.
Przesłanie wideo zaczyna się słowami: "Zabawki świata: od lat chcemy znieść zaszufladkowanie...". Zabawki powinny być neutralne, przeznaczone dla wszystkich dzieci niezależnie od płci i nie powielać stereotypowych ról płciowych - zaznacza ministerstwo.
W ramach kampanii rozwieszono plakaty w Madrycie, Barcelonie i Sewilli.
Seksistowskie stereotypy są niebezpieczne i negatywnie wpływają na dzieci - powiedział sekretarz generalny ds. konsumenckich Rafael Escudero cytowany w piątek przez dziennik "ABC". Dodał, że zabawa ma podstawowe znaczenie dla kształtowania osobowości dzieci, wiec wybór zabawek oraz zabawa wolna od stereotypów płciowych jest kluczowa dla rozwoju społeczeństwa. Poprzez zabawę dzieci uczą się życia - podkreślił.
Zgodnie z raportem Instytutu ds. Kobiet z 2020 r., 40 proc. reklam zabawek pokazuje dziewczynki w rolach związanych z urodą i pracami domowymi, podczas gdy 50 proc. chłopców przedstawianych jest w nich w rolach związanych z zawodami pilota, policjanta czy żołnierza.
Minister Garzon ogłosił zamiar opracowania przewodnika, który pomoże rodzicom wybrać odpowiednie zabawki w sposób "krytyczny i nieseksistowski".
Zgodnie z danymi platformy zamówień sektora publicznego kampania kosztowała dotąd ponad 82 tys. euro. Do tego należy dodać koszt 20 tys. euro na reklamy w mediach.
Według ministerstwa, zwrot kosztów podjętych działań będzie jednak znacznie wyższy. Już na początku grudnia, w pierwszym dniu kampanii, urząd wycenił zwrot kosztów na pół mln euro.
Sektor producentów zabawek oraz organizacje rodzin zapowiedziały protesty przeciwko kampanii.