Prominentny polityk Partii Demokratycznej, gubernator Pensylwanii Ed Rendell, powiedział, że niektórzy biali Amerykanie nie będą głosować w wyborach prezydenckich na Baracka Obamę z powodu jego koloru skóry.

Są tutaj biali konserwatyści i myślę, że niektórzy biali prawdopodobnie nie są gotowi zagłosować na afro- amerykańskiego kandydata - powiedział Rendell w wywiadzie dla dziennika "Pittsburgh Post Gazette".

Jako przykład tych uprzedzeń rasowych podał wybory na gubernatora stanu w 2006 r., które wygrał z kandydatem murzyńskim różnicą 22 procent. Gdyby mój rywal był biały, różnica wyniosłaby najwyżej 17 procent - powiedział.

Rendell, były przewodniczący Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej, popiera w prawyborach senator Hillary Clinton.

Także popularna felietonistka "New York Timesa" Maureen Dowd, zacytowała w środę wypowiedź starszej kobiety w czasie wtorkowego głosowania w Maryland, która powiedziała, że nie jest pewna, czy jest gotowa na czarnego prezydenta.

Nie posądzany bynajmniej o rasizm były prezydent Bill Clinton użył karty rasowej po wygranych przez Obamę prawyborach w Południowej Karolinie. Jego zwycięstwo skomentował słowami: Jesse Jackson też wygrał kiedyś w tym stanie - sugerując, że senator odniósł sukces głównie dzięki poparciu Murzynów. Na Obamę masowo głosują jednak także biali.

Obama jest synem czarnego studenta-imigranta z Kenii i białej kobiety z Kansas. Rasa senatora z Illinois i uprzedzenia rasowe w USA w związku z jego udziałem w wyborach nie są tematem często poruszanym w kampanii wyborczej - w każdym razie publicznie. Według sondaży, ponad 90 procent Amerykanów deklaruje, że nie ma nic przeciwko wyborowi pierwszego w dziejach czarnoskórego prezydenta.

Niektórzy eksperci zwracają jednak uwagę, że dane te mogą zawyżać stopień rzeczywistej gotowości społeczeństwa amerykańskiego do przekazania Białego Domu w ręce Afroamerykanina.