Izraelscy politycy, wojskowi i dyplomaci nie wezmą udziału w corocznym spotkaniu "w sprawach strategii" ze swymi brytyjskimi kolegami w Londynie. Obawiają się bowiem aresztowania pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennych.

Już w ubiegłym miesiącu izraelski wicepremier Dan Meridor odwołał swą wizytę w Londynie z obawy, że zostanie tam zatrzymany pod zarzutem popełnienia zbrodni wojennej w związku z atakiem na flotyllę humanitarną, która płynęła z pomocą dla Strefy Gazy. Izraelscy żołnierze zabili wtedy dziewięciu Turków, płynących na pokładzie statku flagowego flotylli.

Również była szefowa dyplomacji izraelskiej Cipi Liwni odwołała w ubiegłym roku swą podróż do Londynu. Brytyjski sąd wydał bowiem nakaz jej zatrzymania na podstawie skargi strony palestyńskiej w związku z domniemaną odpowiedzialnością byłej pani minister za inwazję na Strefę Gazy na przełomie 2008 i 2009 roku.

W czwartek rząd izraelski zaprotestował przeciwko utrzymywaniu w mocy brytyjskiego ustawodawstwa, które pozwala na ściganie na terenie Wielkiej Brytanii obywateli innych państw, podejrzanych o popełnienie zbrodni wojennych. Protest Izraela zbiegł się w czasie z wizytą w tym kraju i na okupowanych terytoriach palestyńskich szefa brytyjskiego MSZ Williama Hague. Zobowiązał się on zresztą, że doprowadzi do zmiany "tej trudnej do zaakceptowania" sytuacji prawnej.