Rosjanie stracili jeden z najważniejszych okrętów wojennych. Chodzi o krążownik rakietowy Moskwa. To olbrzymi cios dla rosyjskich sił zbrojnych, które od 50 dni atakują Ukrainę - donosi w czwartek CNN, cytując ekspertów.

"Tylko strata okrętu podwodnego zdolnego wystrzeliwać pociski balistyczne albo Kuzniecowa (jedynego lotniskowca Rosji) byłaby większym ciosem dla rosyjskiego morale i reputacji marynarki wojennej w rosyjskim społeczeństwie" - powiedział CNN emerytowany kapitan amerykańskiej marynarki Carl Schuster, były dyrektor operacji w połączonym centrum wywiadu dowództwa USA na Pacyfiku.

Również profesor badań nad wojną i strategią z King’s College w Londynie Alessio Patalano ocenił, że strata krążownika Moskwa byłaby "olbrzymim ciosem" dla Rosji.

"Okręty działają z dala od centrum uwagi publicznej i rzadko są tematem wiadomości. Ale są dużymi unoszącymi się na wodzie kawałkami terytorium państwowego i właśnie z tego powodu, gdy jeden jest stracony, bez mała okręt flagowy, uwypuklony zostaje przekaz polityczny i symboliczny, w dodatku do straty wojskowej" - tłumaczył Patalano.

Moskwa na Wyspie Węży

Moskwa to flagowy okręt rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Krążownik rakietowy uczestniczył w ataku na ukraińską Wyspę Węży.

Według rosyjskich mediów załoga została ewakuowana z powodu pożaru, który doprowadził do wybuchu amunicji. Strona rosyjska twierdziła, że przyczyny pożaru nie są znane. Szef władz obwodu odeskiego, na południu Ukrainy, Maksym Marczenko poinformował natomiast, że to Siły Zbrojne Ukrainy ostrzelały okręt rakietami manewrującymi Neptun.

Według analityków pożar na okręcie tego typu może doprowadzić do katastrofalnej w skutkach eksplozji, która może zatopić jednostkę.


Wymiana zdań, która przeszła do historii

24 lutego 2022 roku, w pierwszym dniu agresji Rosji na Ukrainę, rosyjska Flota Czarnomorska zaatakowała niewielką ukraińską Wyspę Węży na Morzu Czarnym. Broniło jej zaledwie kilkunastu strażników granicznych. Nagranie wymiany zdań pomiędzy atakującym okrętem a ukraińskimi żołnierzami opublikowano w internecie.

Słynne "idi na ch**" najlepiej oddawało nastój po rosyjskiej inwazji na Ukrainę.


Rosjanie: Jesteśmy rosyjskim okrętem wojskowym. Sugerujemy rozbrojenie i poddanie się, aby uniknąć rozlewu krwi i niepotrzebnych ofiar. W przeciwnym razie zostaniecie zbombardowani.

Wyspa Węży, jesteśmy rosyjskim okrętem wojskowym, powtarzam. Sugerujemy rozbrojenie i poddanie się. W przeciwnym razie zostaniesz zbombardowany. Słyszysz mnie?

Ukraińcy: Rosyjski okręcie wojskowy, p...... się.

Rosyjski okręcie wojskowy, p..... się". Autor słów wrócił z niewoli

Pierwsze informacje z Wyspy Węży były takie, że wszyscy jej ukraińscy obrońcy zginęli. Potem okazało się, że żyją i zostali wzięci do niewoli. Pod koniec marca tego roku, pojawiła się informacja, że Roman Hrybow autor słów "rosyjski okręcie wojskowy, p...... się", wrócił z rosyjskiej niewoli.

"Miałem cześć przywitania w ojczyźnie naszego - nie przesadzając - legendarnego wojskowego. Roman brał udział w obronie wyspy Węży" - napisał 29 marca w serwisie Telegram Ihor Taburec, szef władz obwodu czerkaskiego.

Jak dodał, mieszkańcy tego regionu wraz z pobratymcami "pokazali całemu światu twardość i siłę ukraińskiego ducha, niezłomność". Poinformował, że przyznał mu odznaczenie "Za zasługi dla obwodu czerkaskiego".