Najpierw wyrzucił z pracy, a teraz przeprasza. Zareagowałem zbyt impulsywnie - tłumaczy w liście otwartym szef Związku Budowlanego w niemieckiej Westfalii. Sekretarka tej instytucji po 34 latach pracy została zwolniona za to, że jadła bułeczki przygotowane dla szefów i ich gości.

Sekretarka nie wróci do pracy, choć w liście pada sformułowanie „będziemy szukać porozumienia”. To akurat jest konieczne, bo zwolniona skierowała sprawę do sądu pracy. Prawie 60-letnia kobieta zjadła dwie połówki bułeczki z barku przeznaczonego między innymi dla rzeczoznawców związku. Gdyby to było jednorazowe zdarzenie, kara byłaby mniejsza – napisał szef dortmundzkiej instytucji, bo sekretarka broni się mówiąc, że taki zwyczaj był w firmie od dawna.

Nieoficjalnie mówi się, że rozwiązaniem sprawy będzie przejście na emeryturę, ale kobieta zgodzi się na to pewnie wyłącznie przy sporym odszkodowaniu.

Niemcy o podobnej sprawie dyskutują kolejny już raz w tym roku. Za zjedzenie pierożków, pracę straciła niedawno opiekunka w domu pomocy. A za zrealizowanie zostawionego przez klienta bonu na 1 euro i 30 centów wyrzucono kasjerkę.