Trwają wybory parlamentarne na Węgrzech. Według sondaży dużą szansę na wygrają ma rządząca koalicja konserwatywnego Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP). Opozycja depcze jednak Viktorowi Orbanowi po piętach.

Lokale wyborcze zostały otwarte o godz. 6 i będą czynne do godz. 19. Dziennikarz RMF FM Paweł Balinowski, który jest w stolicy Węgier - Budapeszcie, relacjonuje, że przed lokalami wyborczymi ustawiają się coraz dłuższe kolejki. 

Cytat

Rano frekwencja była niewielka, nie było tłumów, ani kolejek, ale, jak mówią członkowie komisji wyborczej z jednej ze szkół podstawowych w Budapeszcie, zmieniło się to mniej więcej w połowie dnia. Widać zresztą, że z minuty na minutę ludzi przybywa, a dla wielu osób stawka tych wyborów jest bardzo wysoka.
Paweł Balinowski, specjalny wysłannik RMF FM w Budapeszcie

Frekwencja na godz. 13 wyniosła 40,01 proc. Po deszczowym, chłodnym poranku wyszło słońce, a razem z nim wyszli z domów ludzie. Wielu z nich idzie głosować. Przed lokalem w szkole w VIII dzielnicy Budapesztu wyborców jest naprawdę dużo. Szef tej komisji powiedział dziennikarzowi RMF FM, że spodziewa się około 5 tys. osób chcących postawić krzyżyk na karcie. 

Swoje głosy oddali już także główni rywale - Viktor Orban i Peter Marki-Zay.

To bardzo ważne, żeby doszło do zmiany. Jeśli nie to będzie to bardzo smutne. Myślę, że wielu ludzi, w tym ja, wyjedzie z kraju jeżeli nic się nie zmieni - powiedziała naszemu dziennikarzowi kobieta, która oddała już swój głos w wyborach.

Przez tych dwanaście lat (rządów Viktora Orbana - przyp. red.) kraj popadł w ruinę i chcemy to zmienić. Mamy nadzieję na prawdziwą demokrację i prawdziwą opiekę państwa. Myślę, że tylko opozycja daje taką szasnę - mówi wyborca z Hódmezővásárhely, miasta którego burmistrzem był Peter Marki-Zay, główny oponent Viktora Orbana. Wśród Węgrów słychać także jednak odmienne głosy.

Widać rezultaty ich pracy (partii Wiktora Orbana - przyp. red.). Rządzą dobrze i gospodarka ma się dobrze. Tyle mogę powiedzieć i chcę żeby pozostali u władzy - usłyszał dziennikarz RMF FM. 

Jak widać mam już siwe włosy, 68 lat, dla mnie to i tak żadna różnica. Staram się żyć po swojemu i tyle. Z drugiej strony, powinnam na kogoś zagłosować, uważam, że to mój obowiązek - powiedział jeden z wyborców. 

W lokalach, poza wyborcami, jest też bardzo około 20 tys. obserwatorów, którzy tropią próby manipulacji i oszustw wyborczych w całym kraju. 

Starcie dwóch sojuszy

106 deputowanych spośród 199 zostanie wybranych w jednoosobowych okręgach wyborczych, zaś pozostałe mandaty będą rozdzielone z list krajowych wśród partii, które uzyskają ponad 5 proc. głosów, zgodnie z systemem d’Hondta.

Listy krajowe wystawiły dwa sojusze - Fideszu i Chrześcijańsko-Demokratycznej Partii Ludowej (KDNP) oraz zjednoczonej opozycji (skupiającej lewicową Koalicję Demokratyczną, narodowy Jobbik, liberalne Momentum, lewicowo-liberalny Dialog, lewicowo-ekologiczną partię Polityka Może Być Inna oraz Węgierską Partię Socjalistyczną).

Oprócz tego listy krajowe stworzyły cztery partie:

  • skrajnie prawicowa Nasza Ojczyzna,
  • prześmiewcza Partia Psa o Dwóch Ogonach,
  • antyszczepionkowa Partia Normalnego Życia,
  • prezentujący się jako centrowy i prodygitalizacyjny Ruch Rozwiązanie.

Żadnej z nich sondaże nie wróżą jednak przekroczenia 5-procentowego progu.

Jak przebiegają wybory parlamentarne na Węgrzech?

Możliwość uzyskania mandatu na preferencyjnych zasadach mają kandydaci zarejestrowanych na Węgrzech narodowości, których przedstawiciele mogą głosować na listy narodowościowe zamiast partyjnych. W poprzednich wyborach mandat uzyskał jedynie przedstawiciel narodowości niemieckiej.

Osoby mieszkające za granicą i zameldowane na Węgrzech mogą głosować w przedstawicielstwach dyplomatycznych, ale warunkiem jest zarejestrowanie się do wyborów, co uczyniło prawie 66 tys. osób.

W wyborach mogą też uczestniczyć obywatele węgierscy z państw ościennych, którzy zarejestrowali się w Narodowym Biurze Wyborczym. Mogą oni głosować listownie na listy partyjne. Tym razem jest ich zarejestrowanych ponad 456 tys. Tradycyjnie ponad 90 proc. z nich głosuje na Fidesz-KDNP.

Do głosowania uprawnionych jest nieco ponad 8,2 mln obywateli.

Nie ma ciszy wyborczej, ale...

Zgodnie z węgierskimi przepisami kampania wyborcza trwa do momentu zamknięcia lokali wyborczych. Nie ma ciszy wyborczej, ale w dzień głosowania nie można organizować wieców wyborczych, prowadzić kampanii w promieniu 150 m od wejścia do lokalu wyborczego ani emitować reklam wyborczych w radiu lub telewizji.

Głosowanie potrwa do godz. 19, ale możliwe, że trzeba je będzie przedłużyć. Zdarzyło się to 4 lata temu, kiedy kolejki przed lokalami tworzyły się jeszcze co najmniej godzinę po planowanym czasie zakończenia wyborów.

Orbana da się pokonać?

Pierwsze, wstępne wyniki bardzo ważnych dla Węgier, ale i całej Europy wyborów mają być znane przed północą z niedzieli na poniedziałek. Wyniki w jednomandatowych okręgach wyborczych zostaną ustalone po przeliczeniu głosów oddanych listownie i w przedstawicielstwach zagranicznych.

Marcowe sondaże wskazują na wygraną Fideszu. Mimo przewagi, jaką sam sobie stworzył Viktor Orban kontrolując media, tworząc system wyborczy, faworyzując jego kandydatów i umożliwiając manipulacje i fałszerstwa wyborcze, opozycja depcze mu po piętach.

Wyniki badania Zavecz Research pokazują, że na Fidesz-KDNP chce głosować 39 proc. ankietowanych, a na zjednoczoną opozycję 36 proc., przy czym 19 proc. respondentów nie ma preferencji. Z kolei sondaż Instytutu Szazadveg wśród aktywnych wyborców daje Fideszowi-KDNP 49 proc., zaś opozycji 44 proc. Jedynie badanie Instytutu Publicus wykazało dla obu stron takie samo poparcie: po 47 proc.

Fidesz wydaje wielokrotnie więcej na propagandę niż opozycja. To są gigantyczne kwoty. Wydali czterokrotnie więcej jeśli chodzi o bilbordy, niż opozycja. Ale na tych właśnie bilbordach Fidesz zamiast promować swój przekaz, często atakuje opozycję. Głównym przekazem jest to, że opozycja - kto by jej nie reprezentował - jest utożsamiana z Ferencem Gyurcsányem (były premier Węgier - przy. red.), który jest taką postacią od dawna promowaną jako obiekt nienawiści. On ma swoje za uszami i do dziś z tego żyje Fidesz. On zawsze musi mieć jakiegoś wroga - powiedział wczoraj w Rozmowie w południe w RMF FM Jerzy Celichowski, Polak mieszkający od 30 lat na Węgrzech, autor bloga "Jeż węgierski". 

Miasta są przeciwko Orbanowi, dlatego w wyborach samorządowych opozycja, której poprzednim razem udało się zjednoczyć i wystawić wspólnych kandydatów, wygrała większość dużych miast. W Budapeszcie to było wymiatające zwycięstwo. Natomiast na prowincji, w małych miastach i wsiach poparcie dla Fideszu jest większe - ocenił.

Kiedy poznamy wyniki wyborów?

 

Wyniki mogą być znane jeszcze przed północą. Dziś około 22:00 powinniśmy mieć policzone 99 procent głosów - mówi jeden z członków komisji wyborczej w Budapeszcie. Tym razem będzie trudniej. Chodzi o to, że jednocześnie przeprowadzane jest referendum, co trochę skomplikuje sprawę. Najpierw będziemy liczyli głosy z wyborów - dodaje.

Referendum przez wojnę straciło na znaczeniu w kampanii, ale wcześniej było ważnym elementem propagandowej ofensywy Viktora Orbana. Na papierze chodzi o obronę dzieci, ale pytania są sugestywne i dyskryminujące wobec osób LGBT.

Opozycja namawia do tego, by oddawać w nim nieważne głosy, co publicznie zrobił dzisiaj Péter Márki-Zay, główny rywal Orbana.