Tak przynajmniej uważa szwagierka Polańskiego. Matilde Seigner ostro skrytykowała sposób, w jaki wspiera reżysera środowisko filmowe. W wywiadzie dla francuskiej edycji tygodnika „Gala”, powiedziała, że wsparcie kolegów po fachu przyniosło Romanowi Polańskiemu więcej szkody, niż pożytku i jeszcze bardziej skomplikowało trudną sytuację, w której się znalazł.

Artyści żądają uwolnienia Polańskiego pod pretekstem, że ma talent. Nie mogę zrozumieć, co talent ma z tym wszystkim wspólnego? - stwierdziła zdenerwowana siostra żony filmowca.

Francuskie media sugerują, że areszt domowy może być dla twórcy jeszcze bardziej wyczerpujący nerwowo, niż pobyt za kratkami. Jego dom w Gstadzie będzie bowiem otoczony dzień i noc przez papparazzich.

Polański został zatrzymany na lotnisku w Zurychu 26 września na podstawie amerykańskiego nakazu aresztowania z 1978 roku. USA przedstawiły już Szwajcarom wniosek o jego ekstradycję, który jest rozpatrywany przez szwajcarski sąd federalny. Od jego decyzji Polański może się jeszcze odwoływać. Amerykański wymiar sprawiedliwości zarzuca reżyserowi, że w 1977 roku uwiódł 13-letnią wówczas Samanthę Geimer. W stanie Kalifornia czyn lubieżny z nieletnią klasyfikowany jest automatycznie jako gwałt. Przed zakończeniem postępowania karnego w USA Polański zbiegł do Francji, by uchronić się przed spodziewaną karą więzienia.