Talibowie po raz kolejny zapowiedzieli dziś odwet na każdym, kto zaatakuje Afganistan lub pomoże w ataku na Afganistan: "Będziemy ich uważać za swych wrogów i na atak odpowiemy kontratakiem" - oświadczył w wywiadzie dla jednej z arabskich telewizji mułła Noor Ali, talibański minister obrony. Talibowie już wczoraj zarządzili pełną mobilizację do świętej wojny ze USA. Wojna wisi na włosku - przygotowania trwają.

Wiadomo, że w rejon konfliktu potajemnie wyruszają oddziały specjalne z fortu Brack w Północnej Karolinie. Jak pisze dziś dziennika „USA Today” przerzut można zobaczyć tylko uważnie obserwując jak wyludniają się dzielnice, gdzie ci żołnierze na co dzień mieszkają. W komentarzach dominują oczekiwania na zapowiedzianą i długo oczekiwaną kampanię antyterrorystyczną. Według specjalistów będzie ona w znacznym stopniu ukryta przed widokiem opinii publicznej - zgodnie z tradycją operacji z udziałem oddziałów specjalnych, które wychodzą na światło dzienne tylko wtedy, gdy nie udają się. Wszyscy zgadzają się, że wydarzenia z 11 września wymagają krótkiej, ale spektakularnej akcji militarnej na początek. Pentagon raczej nie będzie zwlekał z rozpoczęciem akcji. A to dlatego, że pogoda w Afganistanie może sprzyjać terrorystom. Już teraz zaczął prószyć śnieg na górskich przełęczach na granicy Afganistanu z Pakistanem. Za miesiąc białego puchu może być już kilka metrów. Zima może trwać nawet do kwietnia, a to oznaczałoby, że jakakolwiek akcja zbrojna może stać się logistycznym koszmarem.

foto RMF

12:15