Koło Brescii na północy Włoch kilkudziesięciu obrońców praw zwierząt weszło na teren wielkiej hodowli psów, przeznaczonych głównie do wiwisekcji. Otworzyli klatki i uwolnili wiele szczeniaków rasy beagle. Policja zatrzymała 13 uczestników tej akcji.

Działacze organizacji obrony praw zwierząt przeskoczyli ogrodzenia i weszli na teren hodowli. Doszło do przepychanek i próby sił z przybyłymi na miejsce oddziałami policji. Funkcjonariusze zatrzymali 13 osób, które odpowiedzą za wejście na prywatny teren, wyrządzenie szkód, kradzież i stawianie oporu policji.

Uwolnione małe beagle zostaną przekazane organizacjom, niosącym ratunek zwierzętom oraz rodzinom, które zechcą się nimi zaopiekować.

Akcja w miejscowości Montichiari miała na celu nie tylko uratowanie psów. Obrońcy praw zwierząt po raz kolejny wystosowali żądania zamknięcia działającej tam od 12 lat firmy Green Hill, specjalizującej się w hodowli psów dla potrzeb laboratoriów; jedynej takiej we Włoszech. W klatkach przetrzymywanych jest na tym terenie 2500 czworonogów.

Z uznaniem o akcji na terenie Green Hill wypowiedziała się w imieniu Włoskiej Federacji Stowarzyszeń Praw Zwierząt i Ochrony Środowiska była minister turystyki Michela Brambilla, która wyraziła wdzięczność jej uczestnikom.

Włosi nie będą dłużej tolerować arogancji i dominacji lobby farmaceutycznego - oświadczyła była minister, zagorzała rzeczniczka praw zwierząt. Zaapelowała do polityków, by sprzeciwili się - jak powiedziała - "potężnym koncernom, które rozwijają swoje ogromne interesy ekonomiczne czerpiąc zyski z cierpienia zwierząt".