Wielotysięczny protest odbył się w środę w Pradze. Demonstranci domagali się dymisji rządu, przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych, a także organizacji referendum w sprawie zakupu rosyjskiego gazu. Manifestacje odbyły się też w innych miastach Czech.
Kilkadziesiąt tysięcy osób zebrało się w środę w stolicy Czech, w dniu patrona kraju św. Wacława. Protest zwołali ci sami organizatorzy, którzy na początku września zgromadzili w Pradze co najmniej 70 tys. osób. Tym razem jest ich więcej - twierdzą organizatorzy.
Zgromadzeni domagali się dymisji rządu, powołania gabinetu fachowców i przeprowadzenia przedterminowych wyborów parlamentarnych.
Organizatorzy napisali petycję do Milosza Zemana, w której wzywają prezydenta - powołując się na zapisy konstytucji - do zdymisjonowania rządu Petra Fiali. Dokument ma zostać przekazany głowie państwa 10 października 2022 roku.
Podczas protestu wielokrotnie krytykowano drożyznę i mówiono o obawach związanych z nadchodzącą zimą oraz z inflacją. Kilkakrotnie wskazywano, że rząd wciąga kraj do wojny w imieniu Unii Europejskiej i NATO. Pojawiały się wezwania do neutralności i sprzeciwu wobec ewentualnego przyjęcia euro. Odczytano wezwanie do zorganizowania referendum, które ma umożliwić bezpośrednie zakupy gazu w Federacji Rosyjskiej.
Organizatorzy w trakcie manifestacji wypuścili gołębia pokoju, wzywając wszystkich posłów do opuszczenia swoich macierzystych partii i do stania się niezależnymi politykami oraz "pracy bezpośrednio dla dobra narodu czeskiego". Z mównicy skarżono się na brak wolności, cenzurę i inne praktyki totalitarne.
Wypowiedziom z trybuny towarzyszyły okrzyki poparcia z tłumu lub gwizdy sprzeciwu, gdy np. była mowa o zaopatrzeniu w gaz lub o UE. Korespondowały z nimi transparenty i hasła, które obok czeskich flag narodowych przynieśli demonstranci. Dominowały wezwania o dymisję rządu. Niektóre z nich bezpośrednio dotyczyły premiera. "Fialo, wystarczy. Jesteście wojennymi podżegaczami". Były też transparenty: "Nie wygłupiajcie się. Tu są ludzie".
Wśród mówców byli przedstawiciele inicjatyw społecznych oraz politycy reprezentujący małe i większe organizacje polityczne zarówno z prawej, jak i lewej strony spektrum. Byli komuniści, przedstawiciele skrajnej, antysystemowej, ale mającej swoja reprezentację w parlamencie partii Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD), a także ugrupowań pozostających poza głównym nurtem czeskiej polityki.
Podczas demonstracji w Pradze wystąpili też zagraniczni goście. Niemiecka eurodeputowana z partii Alternatywa dla Niemiec (Afd) Christine Anderson wsparła Czechów, nawiązując do ich walki z komunistycznym totalitaryzmem. Głos zabierał jej partyjny kolega poseł Bundestagu, pochodzący z Czech Petr Bystron. Występował także duński polityk i były bankier Mads Palsving.
Trwające trzy i pół godziny wydarzenia na Placu Wacława w Pradze były przez wideo przekazywane do miast w Czechach, w których demonstrowało od kilkuset do kilku tysięcy osób. Podczas protestu w Pradze i w innych miastach nie zgłaszano żadnych incydentów.