W brytyjskiej Izbie Gmin toczy się debata w sprawie przyszłego członkostwa Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej. Referendum w tej sprawie domagają się rebelianci wewnątrz rządzącej w koalicji z Liberalnymi Demokratami, partii Konserwatywnej.

60 posłów z partii premiera Davida Camerona domaga się referendum. Według nich możliwe są trzy opcje. Wielka Brytania zostaje w Unii,

opuszcza ją lub ponownie negocjuje warunki swego członkostwa. Te dwie ostatnie są sprzeczne z polityką rządu, zatem premier, co jest w zwyczaju w takich przypadkach, wymagać będzie od reszty swych deputowanych żelaznej dyscypliny i głosowania na NIE.

Cameron ma za sobą także Liberalnych Demokratów oraz proeuropejską Partię Pracy. Głosowanie w sprawie referendum na pewno zakończy się fiaskiem dla rebeliantów. Jednak fakt, że w Izbie Gmin dochodzi do takiej debaty i to w tak trudnym dla Unii okresie, może doprowadzić do dalszych podziałów wśród konserwatystów, którzy swój stosunek do Unii Europejskiej mogą nazwać co najwyżej poprawnym.